piątek, 24 sierpnia 2012

Pozdrowienia z wakacji






Nie mam dużo do napisania, bo ani czasu, ani tak naprawdę ochoty na siedzenie przed komputerem nie znajduję. Tylko tyle, że leżę i gapię się w niebo (dokładny widok na zdjęciu powyżej), mając poczucie zbliżone do ekstazy:) Albo patrzę na brzozy i sosny, wdycham zapach jeziora i drzew, a mama gotuje mi obiady, takie, jak wtedy, gdy przyjeżdżaliśmy tu w dzieciństwie. I to jest pełna ekstaza! Przez cały czas chodzi za mną ten wiersz Staffa:


O, cóż jest piękniejszego niż wysokie drzewa,

W brązie zachodu kute wieczornym promieniem,

Nad wodą, co się pawich barw blaskiem rozlewa,

Pogłębiona odbitych konarów sklepieniem.



Zapach wody, zielony w cieniu, złoty w słońcu,

W bezwietrzu sennym ledwo miesza się, kołysze,

Gdy z łąk koniki polne w sierpniowym gorącu

Tysiącem srebrnych nożyc szybko strzygą ciszę.



Z wolna wszystko umilka, zapada w krąg głusza

I zmierzch ciemnością smukłe korony odziewa,

Z których widmami rośnie wyzwolona dusza...

O, cóż jest piękniejszego niż wysokie drzewa!






I nie czytam książek. Czasem i od nich trzeba odpocząć. Leżą na dnie walizki, w razie gdyby jednak były potrzebne. Spędzam całe dnie na obserwowaniu radości moich potworków, biegających, kąpiących się, szczęśliwych i brudnych. Wieczorem szoruję, usypiam i mam mnóstwo czasu, żeby popracować. Tak, tak, moją pracę mecum porto:)  

Oprócz plaży i kąpieli w jeziorze, trzeba też przejść przez gehennę paskudnych atrakcji dla dzieci w postaci tandetnych straganów, pojazdów na 2 zeta, automatów z jakimś badziewiem. Kiedyś się buntowałam przeciwko temu, ale potem uznałam to za lokalny koloryt, coś co tworzy wspomnienia z dzieciństwa, jak kolorowe jarmarki Maryli i odpustowe stoiska z moich szczenięcych lat. Piękne okoliczności przyrody wynagradzają mi jednak wszystkie inne niedogodności i tak sobie bimbam. Czego i wam życzę od czasu do czasu:) 





5 komentarzy:

  1. Uśmiecham się do myśli bezksiążkowego leniuchowania. Też na wczasy nie pojechała ze mną ani jedna lektura. Gapiłam się na fale, na góry... Toż to kwintesencja poezji! Serdeczności:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasem trzeba podnieść nos znad książki i popatrzeć na świat:) Pozdrowienia:)

      Usuń
  2. Można rzec- moje życie bezksiążkowe :) jasne, że musi być odskocznia i od tego. Sama sporo (choć nie dość) czytam w ciągu roku, ale na wakacjach staram się chłonąc innego rodzaju wrażenia, albo tak jak ty gapić się w niebo, las, morze, albo moje kochane ruinki, oglądać obrazy... i takie tam nudne rzeczy. Ach jak ja lubię te nudne rzeczy. Życzę dalszego leniuchowania

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuję:) dziś się jednak złamałam i sięgnęłam do walizki. Po mojego ukochanego Marqueza.

    OdpowiedzUsuń
  4. ja jeszcze nie umiem się przyznać, że czasami książka nie potrzebna mi do szczęście, bo jakże to??? Pakuję ze sobą do walizy, a potem i tak nie tykam ani jednym palcem. Na plażę też zawsze zabieram, a potem jak Ty, gapię się w niebo i pozwalam myślom odpływać wraz z wodą w oceanie i wracać, kiedy i ona się zdecyduje wrócić. Kojące uczucie

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...