Kibicowałam wczoraj siatkarzom, bo siatkówkę kocham miłością szaloną, przekazaną mi przez tatę, trenera tej dyscypliny. Tak mi było przykro, że nie doczekał do Olimpiady w 2012 roku i nie zobaczy, jak zdobywamy drugi złoty medal w historii. Kiedy zdobywaliśmy pierwszy, miałam półtora roku i od tego czasu setki razy słyszałam, jak to kibicowałam u taty na kolanach. Jaka była radość i atmosfera! Chciałam poczuć świadomie tę radość i atmosferę, a tu dupa blada. Tylko to mi do głowy przychodzi i ta piosenka Budki Suflera.
I ewentualnie jeszcze Stracone złudzenia Balzaca. Tylko my złudzenia straciliśmy w Londynie, a nie w Paryżu, chociaż niewiele brakowało, bo Paryż był najpoważniejszym konkurentem Londynu do organizacji tej Olimpiady. Wiem, bo byłam i widziałam na własne oczy, jak rozpaczali paryżanie, gdy im ich odwieczny przeciwnik rozwiał złudzenia. Jak Rosja nam. Rach-ciach i było po ptokach. To jak bolesny upadek na cztery litery.
O tu byłam:)
I to na tyle dzisiaj, idę cierpieć godnie w milczeniu, a jak mi ktoś jeszcze raz powie, że nic się nie stało...
"Nic się nie stało" to śpiewają piłkarzom, a nie siatkarzom. Siatkarze po prostu dali ciała i tyle. Zaspali,byli jacyś spięci, grali z rezerwą, widać to było od początku meczu. Moim zdaniem się niestety "stało". kolejny kubeł orzeźwienia:)
OdpowiedzUsuń"Stracone złudzenia" jak najbardziej pasują:)
Miłego dnia
Nic się nie stało to niestety ostatnio u nas śpiewają prawie wszystkim:)
UsuńUwielbiam to i absolutnie nie mam na myśli siatkówki (jestem przeciwnikiem sportu zawodowego w ogóle, choć rozumiem kibica). Lubię wykorzystanie literatury dla poparcia poglądów, uczuć:)
OdpowiedzUsuńAleż stało się, strasznie jesteśmy zawiedzeni, mąż przez piętnaście minut powtarzał - co to było, co się tam stało, co nie zagrało? I tak w kółko.
OdpowiedzUsuńU mnie to samo, normalnie atmosfera skiszona i żal taki, ech... szkoda gadać.
UsuńA ja powiem: nic sie nie stalo!
OdpowiedzUsuńSerdecznosci
Judith