Wzięło mnie na "starocie"! Obok wczorajszego Julesa i Jima na półce stoi jeszcze mniejsza My, z łaski Boga Jeana d'Ormessona. Kiedyś była w Polsce moda na jego powieści. Teraz lekko zapomniany, chociaż nie tak dawno Znak wydał Traktat o szczęściu, który u nas jakoś przeszedł bez echa, a we Francji bił rekordy sprzedaży. Ale tak już u nas jest, że większość dobrych książek przemyka się niezauważona. A d'Ormesson to już pisarz kultowy. Członek Akademii Francuskiej, podziwiany i wykpiwany, ale nigdy obojętny. Ja go bardzo lubię, z czasów mojego pobytu we Francji zapamiętałam go jako osobę medialną, chętnie rozmawiająca z nowym pokoleniem, które o świecie przez niego opisywanym nie ma bladego pojęcia. W 1981 roku wydał książkę Dieu, sa vie, son œuvre (Bóg, życie i twórczość) - dziwnie znajomo brzmi nieprawdaż?
Zagrał również rolę prezydenta Francji w filmie Les saveurs du palais:)
To taki starszy pan, zawsze uśmiechnięty, erudyta, posługujący się przepięknym francuskim, niezrozumiałym nawet dla niektórych Francuzów. Ale większość uważa go za ulubionego pisarza, darząc go szczerą sympatią, chociaż wśród paryskich bobos* jest w dobrym tonie czasem pożartować z d'Ormessona. Jestem pewna, że w ukryciu zaczytują się jego książkami:) Pochodzi z arystokratycznej rodziny o wielowiekowych tradycjach. Od strony matki związany jest z rodziną Le Peletier. Wśród jego przodków roi się od wysokich urzędników państwowych (kiedyś tylko arystokracja miała dostęp do takich stanowisk), markizów, hrabiów i książąt. A My, z łaski Boga to właśnie wspaniała opowieść o arystokratach, których świat odchodzi do przeszłości zmieciony przez Rewolucję Francuską, a potem przez III Republikę.
My z łaski Boga, to rodzaj kroniki, dzieje arystokratycznego rodu, którego członkowie odgrywali znaczącą rolę w historii Francji, począwszy od wypraw krzyżowych aż po nasze czasy - małżeństwa z miłości, małżeństwa dla pieniędzy, skandale rodzinne, rewia różnorodnych postaci, postaw życiowych i ścierających się ideologii władających światem, krajem, rodziną...
D'Ormesson nie ukrywa, że przynależność do rodu i ziemi jest dla niego ważna, ale opisuje swoje środowisko bez upiększania. Podkreśla to, co jego zdaniem było dobre, z serdeczną ironią wykpiwa to, co najlepsze nie było. Nie ma tu jakiejś intrygi, wartkiej akcji, a mimo to czyta się z zapartym tchem, bo autor ma niezwykły dar opowiadania. Pełno tu anegdot, dygresji, rozważań. Autor patrzy na ten ginący świat z nostalgią, której nie można się dziwić, to jego świat, jego rodzina, jego dzieciństwo i młodość. Przed naszymi oczami przesuwają się kolejne pokolenia, by za chwilę zniknąć w przeszłości, ustępując miejsca młodym. Nie odchodzą jednak całkowicie, bo pamięć o nich i ich dokonaniach pozostaje w rodzinie, jest cenna i kultywowana, jest historią, bez której żaden arystokratyczny ród nie może istnieć. Oni zawsze skądś przychodzą i od kogoś pochodzą. Chociaż nam szaraczkom może się to wydawać pompatyczne, w tym tkwi siła wielkich rodów po dziś dzień. Kiedyś słyszałam wypowiedź pewnej hrabianki, wywodzącej się z naszej rodzimej noblesse, że gdziekolwiek pojedzie nigdy nie musi spać w hotelu, bo rodzina, rozsiana po całym świecie, zawsze służy pomocą. Nie muszą się często widywać, ale gdy potrzeba, wszyscy są jak jeden mąż. Nawet najdalsi członkowie rodziny, których nigdy nie widziała, przyjmowali ją jak kogoś bliskiego, bo była jedną z nich.
Na podstawie powieści d'Ormessona nakręcono serial. W Château de Saint-Fargeau, który niegdyś należał do rodziny pisarza i posłużył mu za wzorzec zamku Plessis-les-Vaudreuil.
Polecam inne książki autora (podkreśliłam te, które wyszły po polsku)
L'Amour est un
plaisir (1956)
Du côté de chez
Jean (1959)
Un amour pour
rien (1960)
Au revoir et
merci (1966)
Les Illusions de
la mer (1968)
La
Gloire de l'Empire (1971, nagroda Académie française za powieść 1971); Chwała
Cesarstwa (1975)
Au
plaisir de Dieu (1974), My, z łaski Boga (1995)
Le Vagabond qui
passe sous une ombrelle trouée (1978)
Dieu, sa vie, son
œuvre (1981)
Mon dernier rêve
sera pour vous (1982)
Jean qui grogne
et Jean qui rit (1984)
Le
Vent du soir (1985), Wieczorny wiatr (1999)
Tous
les hommes en sont fous (1985), Mężczyźni za nią szaleją (2000)
le
Bonheur à San Miniato (1987), Szczęście w San Miniato (2000)
Album
Chateaubriand (1988)
Garçon de quoi
écrire
Histoire
du juif errant (1991), Historia Żyda Wiecznego Tułacza (1994)
Tant que vous
penserez à moi
la Douane de mer
(1994) Dogana di mare (1998)
Presque rien sur
presque tout (1995)
Casimir mène la
grande vie (1997). Pyszne
życie Kazimierza (2000)
Une
autre histoire de la littérature française (tom I - 1997 i tom II - 1998)
le Rapport
Gabriel (1999), Raport Gabierla (2000)
Voyez comme on
danse (2001)
C'était bien
(2003)
Et toi, mon cœur,
pourquoi bats-tu ? (2003)
Une
fête en larmes (2005)
C'est
une chose étrange à la fin que le monde (2010), Traktat o szczęściu (2011)
* skrót od bourgeois-bohème - określenie paryżan, którzy starają się żyć, łącząc wartości dwóch grup społecznych, na pozór kompletnie odmiennych; mają dobrą pracę i pieniądze, mieszkają w dobrych dzielnicach, jednocześnie interesują się sztuką, dbają o swój rozwój duchowy i intelektualny; środowisko lekko snobistyczne;)
* skrót od bourgeois-bohème - określenie paryżan, którzy starają się żyć, łącząc wartości dwóch grup społecznych, na pozór kompletnie odmiennych; mają dobrą pracę i pieniądze, mieszkają w dobrych dzielnicach, jednocześnie interesują się sztuką, dbają o swój rozwój duchowy i intelektualny; środowisko lekko snobistyczne;)
Czytałam "Traktat o szczęściu" właśnie - nie wiem, na ile udało się tłumaczowi oddać piękno języka d'Ormessona, mnie jednak zachwyciło. Z wymienionych przez Ciebie tytułów kilka zwróciło moją uwagę - zwłaszcza "Historia Żyda Wiecznego Tułacza.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
To się cieszę. Z tłumaczeniami ja mam straszny problem, bo oczywiście zawsze wydaje mi się, że można było zrobić lepiej:)) Bardzo cenię tłumaczenia literatury francuskiej już nieżyjącej Eligii Bąkowskiej. Tu mnie trochę zaskoczył tytuł Traktat o szczęściu, który nijak się ma do tytułu francuskiego. Bardziej pasowałoby "Dziwny jest ten świat", ale biorąc pod uwagę, że wdowa po Niemenie ściga wszystkich wykorzytujących jego twórczość, widocznie się nie dało. A tak właśnie powinien brzmieć ten tytuł.
Usuńd'Ormesson - "starocie"?! nawet jeśli już to "oldies but goldies" :-) na pewno będzie pamiętany gdy dzisiejsze nowości za tydzień albo miesiąc będą zapomniane :-)
OdpowiedzUsuńMam taką nadzieję:))
UsuńNa pewno dzięki Tobie, kolejna osoba (czyli ja:)) została zachęcona do zapoznania się z twórczością d'Ormessona:)
UsuńMiło mi bardzo:)
UsuńNie znam pisarza, ale to nie zmienia faktu że to się może zmienić. Widzę, że warto.
OdpowiedzUsuńWedług mnie warto:)
Usuń