poniedziałek, 3 września 2012

Powrót do Macondo

" - Nie pójdziemy - powiedziała. - Zostaniemy tutaj, bo tu się urodził nasz syn.
 - Ale nikt nam tu jeszcze nie umarł - odparł. - Człowiek nie należy do żadnej ziemi, póki nie ma w niej nikogo ze swych zmarłych.
 Na co Urszula odpowiedziała z łagodną stanowczością:
 - Jeżeli trzeba, żebym umarła po to, żebyście tu pozostali, to umrę."



  Wreszcie w domu. Im jestem starsza, tym bardziej doceniam miejsce, do którego mogę zawsze wrócić. Długo nie było to konkretne miejsce, lubiłam wracać do różnych miast, wystarczyło, że odnajdowałam tam namiastkę domu i poczucie bezpieczeństwa. Ale wczoraj uzmysłowiłam sobie, jak bardzo jestem przywiązana do mojego Macondo. Paryż nim nie był. Mimo całej miłości, jaką darzę to miasto, nie chciałabym tam umrzeć i pozostać na zawsze. 

  W czasie wakacji przeczytałam jedną jedyną książkę, tę co zawsze. Sto lat samotności zabieram ze sobą wszędzie. Za każdym razem odkrywam coś nowego, w zależności od nastroju w jakim się znajduję. W tym roku rozmyślałam o szukaniu swego miejsca. Jak to się stało, że wróciłam do mojego miasteczka, z którego kiedyś uciekałam, gdzie pieprz rośnie...Widocznie spojrzenie z dystansu pozwala dostrzec to, czego się nie widzi patrząc z bardzo bliska. Pofruwałam po świecie i stwierdziłam, że choć cudny jest, ale nie mój. Oswajanie go nie było na moje nerwy, więc sobie powróciłam do domu. Już mam tu swoich zmarłych. 

  Sto lat samotności to mądra i magiczna książka. Wiedzą o tym wszyscy, którzy rozumieją. Polecać nie trzeba. Dla mnie to lektura na całe życie. Pewnie jeszcze nie jeden raz o niej napiszę, kiedy zmieni się nastój. Teraz cieszę się powrotem do Macondo, do domu.

  P.S. Wydałam siostrę za mąż! Był ślub, rodzina i wspomnienia. Były wzruszenia i łzy. I była miłość. Wśród starszych i tych najmłodszych stażem małżeństw. Najstarsi mają za sobą 45 lat wspólnego życia, najmłodsi 4 dni. A w oczach ten sam ogień. 

A!!! O Paryżu oczywiście nie zapominam, wciąż tam siedzę myślami, a to owoc siedzenia:


12 komentarzy:

  1. Gratulacje dla siostry! :) My kilkanaście dni temu świętowaliśmy szóstą rocznicę.

    "Sto lat samotności" to jedna z tych książek, którą koniecznie muszę przeczytać (mam wrażenie, że to trochę wstyd jej nie znać). Na razie przeczytałam jedną książkę tego autora - "Miłość w czasach zarazy".

    OdpowiedzUsuń
  2. O! Ja i mój mąż też szóstą 1 września! Sto lat w szczęściu i miłości życzę z całego serca!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! I również życzę szczęścia i miłości! :) A nasza rocznica była dokładnie 26 sierpnia.

      Usuń
  3. Och, ukochany Marquez. Widzę, że miłość do tej książki jest jeszcze jednym punktem stycznym dla nas. I Marquez w ogóle.
    Siostrze życzę wielu szczęśliwych lat, co ja mówię, życia całego u boku jedynego, żeby on się szczęśliwie jedynym okazał. Ja się mieszczę po środku rocznić, bo w październiku 10go stuknie nam 25 lat. Jak to wczoraj było. Nie mogę powiedzieć, że miłość taka sama, bo lepsza, dojrzalsza, taka co rozumie więcej, wybacza więcej i już nic nie udowadnia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kasia, Kasia, siostro moja internetowa, szkoda żeś tak daleko, ale chwała siłom wyższym za internet. No i jego wynalazcy też:)

      Usuń
  4. A u mnie właśnie "na tapecie" Jesień patriarchy :-) co do Paryża i belle epoque to polecam fotografie Eugene Atgeta - jak się okazuje nie wszędzie było pięknie :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I o niepięknym Paryżu jest wiele w tej książce, a Atgeta również dobrze znam, podobnie jak Charlesa Marville'a.

      Usuń
  5. Wydaje mi się, że dobrze rozumiem tę tęsknotę do miejsca, w którym się wyrosło. Uwielbiam podróże, nie wyobrażam sobie spędzenia urlopu w domu (dopóki zdrowie i siły, no i karty debetowe), ale żyć na obczyźnie - nie tego moja wyobraźnia nie jest w stanie sobie wyimaginować i nie jest to oczywiście żaden zarzut w kierunku osób, które emigrują, każdy musi znaleźć to swoje miejsce, do którego może wrócić, nawet, jeśli czasami nie wraca latami.
    A Sto lat samotności muszę sobie odświeżyć, bo czytałam dość dawno.

    OdpowiedzUsuń
  6. "Tak juz jest, że tam gdzie człowiek coś przeżył tam zawsze pozostaje jakaś jego niewidoczna czątka"... Też muszę odswieżyć Sto lat samotności, pozdrawiam :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem, czy to przywiązanie to dobra rzecz, ale ktoś musi zostawać, ktoś musi wracać. Również pozdrawiam:)

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...