poniedziałek, 24 września 2012

Requiem dla moich ulic

Pod arkadami Palais-Royal krążę codziennie. Kiedy świeci słońce - cienie ścielą spod nogi spieszne opowieści. Kiedy pada deszcz - ciche głosy posłuchania proszą. Pod kolumnadą krążę i nasłuchuję. Cieniom się przyglądam, ucha nadstawiam.




Moja dzielnica w Paryżu. Rue de Rivoli, tuż przy place des Pyramides z konnym pomnikiem Joanny d'Arc, świecącym złoto w słońcu. Luwr na wyciągnięcie ręki, Jardin de Tuileries po drugiej stronie ulicy, na dole moja café, wszędzie blisko. Nie można lepiej mieszkać w Paryżu.  No owszem są o wiele bardziej cudowne zakątki niż jedynka, ale strategicznie lepiej nie można, samo centrum, dobrze było właśnie tu mieć swój punkt dowodzenia. Niesamowite szczęście, że tu właśnie wylądowałam. 

We wspomnianym Palais-Royal spędziłam mnóstwo czasu, drogę znam na pamięć, przez place Colette, tuż obok Comédie-Française, wejście na dziedziniec z nowoczesnymi instalacjami i fontannami, na których się siadywało i czytało książki. W głębi - jardin de Palais-Royal, równy rząd drzew, kolejne fontanny dużo bardziej klasyczne w formie, typowe dla paryskich ogrodów i parków metalowe, zielone krzesła. Znów można siąść i czytać. Uwielbiłam to! Najfajniej było wiosną i jesienią, wtedy Paryż jest najbardziej przyjazny i zawsze polecam właśnie wtedy go odwiedzać. Lato to męczarnia. Turystów od groma, upał, paryżanie uciekają z miasta, gdzie pieprz rośnie, zostawiając je przyjezdnym do dyspozycji. Właśnie latem Paryż jest najmniej mój. Ale w tym również tkwi jego urok.



Place de Colette i wejście do metra 
po lewej Comédie-Française, na wprost za metrem, wejście do Palais-Royal

Angelina Jolie w kawiarni na place Colette
podczas kręcenia Turysty


Cytat na początku pochodzi z książki Krzysztofa Rutkowskiego Requiem dla moich ulic.To opowieść o Paryżu, jakie lubię najbardziej. Osobista i z pazurem. Autor kocha miasto, takie, jakie jest naprawdę. Zna je świetnie, także od ciemniejszej strony. Dla niego spacer paryskimi ulicami to spotkanie ze wszystkimi, którzy tu bywali przed nim. Nie opowiada oczywistych oczywistości, które znajdziemy w każdym przewodniku. Bardzo sobie cenię wszystko, co wychodzi spod ręki Rutkowskiego i dotyczy Paryża, bo patrzy tak samo jak ja, a do tego ma prawdziwy dar ciekawego opowiadania. To nie podręcznik, nie wykład naukowy, nie przewodnik. To nieśpieszny spacer, wsłuchiwanie się w odgłosy miasta, zwłaszcza w te z przeszłości. Na każdym kroku dotyka się historii. Wciąż zadawałam sobie pytania, kto mieszkał tutaj przede mną, w tym budynku, w tym mieszkaniu. Szukałam śladów, wspomnień, znaków sprzed lat. Chciałam wiedzieć jak najwięcej. Szczegóły, detale, niby nieważne informacje składam w całość i patrzę już inaczej na arkady Palais-Royal pod którymi spacerował Diderot. 


 Taka wizja jest mi najbliższa. Szczera, ironiczna, a przy tym pełna czułości. Cenię sobie niezmiernie takie spojrzenie na miejsca, które wydają się powszechnie znane, a w rzeczywistości z tą wiedzą nie jest tak różowo. Na szczęście są jeszcze ludzie, którzy piszą takie perełki. Oby jak najwięcej! 

Biało-czarne zdjęcia miejsc nieodwiedzanych przez turystów podkreślają atmosferę tajemniczości.


Równie dobrą pozycją utrzymaną w podobnej konwencji są Paryskie pasaże.



Rutkowski ma swój Paryż, jak każdy, kto jest lub był z tym miejscem związany. Ucieszyłam się, że jego Requiem zaczyna się właśnie od spaceru po Palais-Royal, bo to moje miejsce. Pierwszą dzielnicę zadeptałam na dobre. Znam każdą kawiarenkę, każdy sklepik, tęsknię za moją piekarnią, za panią z mięsnego i panem z kiosku.. Zawsze pamiętał, jaką  gazetę chcę kupić. Albo cudowne dziewczyny z cukierni Angelina! Najlepsza gorąca czekolada w mieście w przepięknych wnętrzach z belle époque... (bywali tu Chanel i Proust, ktorzy rezydowali w pobliskim hotelu Ritz).

Mój mały Paryż w sercu wielkiego miasta. 





Place des Pyramides z pomnikiem Joanny d'Arc
w tle mój dom


 Place des Pyramides


Place des Pyramides z widokiem na odbudowywane skrzydło Luwru


Widok na place des Pyramides z Jardin des Tuileries


 Palais-Royal


Palais-Royal


Jardin de Palais-Royal


Gorąca czekolada w Angelinie





5 komentarzy:

  1. Dopiero co wróciłam, a dzięki tobie znowu znalazłam się w Paryżu. Uwielbiam te zielone krzesełka w parkach, trasę jedynki, choć jak piszesz są i ładniejsze miejsca w Paryżu. I każdy ma swój mały Paryż. Dla mnie jest to plac przed Notre Dame i katedra, ogrody tuleryjskie, Montrmartre. Miałam to szczęście, że paryskie blogerki oprowadziły mnie troszkę swoimi ulubionymi ścieżkami. A w miejscach, do których jadę też szukam śladów innych osób (związanych ze sztuką, kulturą a także historią). Właśnie żaliłam się na brak rzetelnego ciekawego przewodnika o Awinionie, takiego osobistego i ciekawego, a nie jedynie zawierającego daty i style i miejsca do odwiedzenia dla jednodniowego turysty. Dlatego już szukam polecanych przez ciebie pozycji, bo choć książek o Paryżu troszkę mam, to ciągle mi mało. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rutkowski jest ciekawy, bo bardzo nie pod publikę. Czasem nawet mnie złości swoimi opiniami. Bywa niezwykle krytyczny wobec niektórych paryskich zjawisk (na przykład słynny sklep Colette). Ale czuje się w tym serce i to jest dla mnie najważniejsze.

      Usuń
  2. Jak pięknie piszesz o "swoim" Paryżu. Czyta się to z wielką lubością:)
    miłego dnia

    OdpowiedzUsuń
  3. To prawda czyta sie z wielką lubością, uwielbiam czytać o Paryżu widzianym twoimi oczami :-) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...