środa, 31 października 2012

Co zostało po dawnym Montmartrze

Kraków piękny jest to prawda, ale czas wracać chociaż myślami do mojego miasta bliskiego sercu. 


Wśród moich ulubionych książek o paryskiej tematyce, są te napisane przez Jean-Paula Crespelle'a, który całą swoją twórczość poświęcił opisywaniu życia artystów w Paryżu. Jest nieocenionym źródłem informacji na ten temat, a jego książki wypełnia wiedza i poczucie humoru niepozbawione złośliwości. Bez wątpienia zakochany w swoim mieście i jego legendzie, przedstawia je z czułością, ale bez koloryzowania. Serwuje nam opowieści w sposób przystępny, bez mentorskiego tonu. Czuje się, że Crespelle jest zaangażowany emocjonalnie, bo nie stroni od osobistych dygresji. W Polsce ukazały się chyba cztery pozycje (zaznaczam na końcu na czerwono) i to lata temu. Szkoda, że nie są wznawiane. 



Jean-Paul Crespelle


O Montmartrze i Montparnassie mógł pisać bez końca, znał tam każdy kamień i jego historię. Obie te dzielnice pozostały prawdziwe jedynie na papierze, właśnie u takich zapobiegliwych utrwalaczy jak Crespelle, bo niewiele się zachowało z artystycznego klimatu, który tam panował. Dawne knajpki artystów zmieniły się w luksusowe restauracje. Zwłaszcza Montmartre utracił całkowicie swoją sielską atmosferę  stając się jedną z najdroższych dzielnic. I pomyśleć, że kiedyś mieszkała tu sama biedota, apasze i artyści bez grosza, których Haussmannowska przebudowa Paryża wygoniła z centrum miasta na jego nędzne obrzeża. Pełno tu było maleńkich chałupek, skleconych byle jak domków, jak na najbiedniejszej wsi. Bo Montmartre był wioską, gdzie dzieci biegały boso po piaszczystych drogach, wodę noszono wiadrami ze studni, na szczyt mało kto poza mieszkańcami  zapędzał się po zmroku. Dopiero pod koniec XIX wieku stał się modnym miejscem również dla spragnionych wrażeń paryżan z dobrych dzielnic. Moulin Rouge przyciągnął lepszą klientelę, chętnie zaglądającą również wyżej, na wzgórze, gdzie powoli wznosiła się bazylika Sacré-Cœur.  Świetność Montmartre'u trwała krótko, bo już od 1905 roku artyści przenieśli się na Montparnasse, a na wzgórzu pozostali najwierniejsi. Inna sprawa to legenda, która trwa do dziś, podkoloryzowana do bólu tandetnym malarstwem z place du Tertre. W knajpkach wokół też lepiej nie skusić się na nic więcej niż napoje, bo kuchnia jest dostosowana do turystów, czyli osób, których powrót w to samo miejsce jest bardzo mało prawdopodobny. Jedzenie jest po prostu drogie i paskudne. Je się tam, gdzie słyszy się ludzi mówiących po francusku, a kelnerzy nie stoją na chodniku i nie zapraszają uprzejmie do środka. 


Owszem, jest kilka miejsc, gdzie jeszcze można odnaleźć atmosferę sprzed ponad wieku, jak Musée de Montmartre na rue Cortot, mieszczące się w najstarszym budynku tej dzielnicy.  Trzeba by też mieć wielkie szczęście, aby móc wejść na teren prywatnych posiadłości, bo tam jeszcze kryją się perełki. Tak jest w przypadku słynnego Moulin de la Galette. Na terenie dawnego Bal Debray stały dwa młyny  Blute-fin et  Radet i właśnie one zachowały się do dzisiaj. Teraz oba roszczą sobie pretensję do nazwy, a kiedyś były częścią jednej posiadłości. Nazwa Moulin de la Galette wzięła się od słynnych galettes, czyli placków, sprzedawanych odwiedzającym to miejsce przez właścicieli młynów. Paryżanie z centrum przybywali tu, aby podziwiać panoramę miasta i poczuć się trochę jak na prowincji. 






Blute- fin i Radet dzisiaj*





Stary Montmartre był jeszcze u progu XX wieku małą uroczą mieściną zawieszoną u szczytu Wzgórza ze starymi domami i małymi uliczkami obramowanymi długimi murami, za którymi rozkwitały ogrody, w których rosły wielkie drzewa.**

Zupełnie inaczej wyglądał też słynny Bateau-Lavoir, siedziba artystów.




Dziś już tej atmosfery próżno szukać. Jest dość tłoczno i raczej jarmarcznie, bo wiadomo, turysta nasz pan, trzeba mu sprzedać wyobrażenia. No i bohomazy oczywiście, jakby inaczej, w końcu dzielnica słynęła z malarzy. Słynęła i to dawno temu. Teraz można kupić obrazki malowane seryjnie, krzykliwie kolorowe, przedstawiające Montmartre o różnych porach roku. Do dzieł Utrilla porównać się ich jednak nie da. Im dalej więc od place du Tertre, tym bardziej prawdziwie. Niemniej jednak nawet ten stworzony na potrzeby promocyjne Montmartre w tej chwili jest już swego rodzaju legendą i częścią historii Paryża. Punktem obowiązkowym podczas zwiedzania.















Degas i jego świat
Montmartre w czasach Picassa 1900-1910
Montparnasse w latach 1905- 1930
Utrillo: uniesienia i niedole cyganerii Montmartre'u.
Monet
Życie codzienne impresjonistów 1863-1883 (La Vie quotidienne des impressionnistes, du Salon des Refusés (1863) à la mort de Manet (1883))
Montmarte vivant
Montparnasse vivant
Picasso: Les femmes, les amis, l'oeuvre (Picasso: Kobiety, przyjaciele, twórczość)
La Folle époque  (Szalona epoka)
Chagall, l'amour, le rêve et la vie (Chagall -miłość, marzenie i życie)
Modigliani, les femmes, les amis, l'œuvre (Modigliani: Kobiety, przyjaciele twórczość)
Les Maîtres de la belle époque  (Mistrzowie belle époque)
Les Fauves (Fowiści)
A la découverte de l'art dans les musées de Paris

*zdjęcia http://edc.stardist.org/edc/part/khaitzine_r/visite/montmartre/montmartre_cabarets.php
**A. Warnod, Fils de Montmartre

4 komentarze:

  1. Uwielbiam Twój blog za takie wpisy- opowieści o paryskich zakątkach wraz z podaniem wskazówek książkowych:) Zawsze zostawiam sobie czytanie na czas, kiedy mam spokój (obecnie moje dziecię śpi, drugie w przedszkolu). Dziękuję Ci bardzo:)
    Montmartre rzeczywiście jest obowiązkowe na wycieczce. Niestety byłam strasznie nim rozczarowana, właśnie ze względu na to, że miałam zupełnie o nim inne, stare wyobrażenie. Widocznie na wiele się naczytałam:)

    miłego dnia

    OdpowiedzUsuń
  2. Z wielkim rozrzewnieniem i nostalgią obejrzałam te stare fotografie. Jednak, paradoksalnie, wcale nie skojarzyły mi się one z Paryżem, ale z ... Bydgoszczą z lat mojego dzieciństwa. Moja koleżanka mieszkała na Szwederowie, dzielnicy położonej na górze nad miastem, i tam były zupełnie podobne stare domy, koślawe schodki i te rozczulające drewniane galeryjko-balkony, z których wchodziło się do mieszkań. Nawet Kozi Rynek tam był i wozy konne. Pewnie te zabudowania powstały w tym samym czasie, co te paryskie. Dzisiaj już tego świata nie ma, na miejscu starych domów stoją bloki i te obrazy żyją tylko w ludzkiej pamięci. Nieraz warto obejrzeć stare fotografie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Chyba zacznę sobie te twoje paryskie wpisy w jakąś jedną całość układać. Popieram montgomerry- świetnie, że podajesz literaturę, którą można doczytać. Listę sobie zrobiłam i jestem na tropie. Kilka widziałam w internetowych księgarenkach, coś mi mignęło w bibliotece. Takie wpisy to dla mnie sam mniód :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudowne zdjęcia .... Poczułam znowu klimat tego miejsca.

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...