Dotarł do mnie najnowszy numer PAPERminta. Prosto ze stolicy, dzięki litościwemu sercu psiapsiółki. No bo u mnie, wiadomo, prowincja, a zebrać się i jechać specjalnie do Wrocławia, z potworkami, to wcale nie tak radosna perspektywa. Tym bardziej, że za tydzień czeka nas poważna podróż do Krakowa. Najważniejsze, że mam, posłańcowi, co na pocztę zaniósł i nadał, dziękuję. PAPERmint lubię, bo to jeden z ciekawszych magazynów o książkach, gdzie informacje podane są bez zadęcia i oderwania od rzeczywistości. Na okładce promieniejąca Małgorzata Braunek od razu wprawia w dobry humor. Uśmiech powalający! I rozbrajający:) Piękna jest i tyle. Ciekawie opowiada też o swoim życiu, o trudnych wyborach, o aktorstwie, które nie okazało się dla niej najbardziej atrakcyjną drogą przez życie. Bardzo cenię tę mniej medialną twarz Małgorzaty Braunek. Dziwiłam się bardzo, że zagrała w Rozlewisku, ale te kilka odcinków, które zmęczyłam nadludzkim wysiłkiem, zmęczyłam tylko dzięki niej. Jakoś tak fajnie było na nią spojrzeć, a reszta niech pozostanie milczeniem...
Ten numer jest dla mnie szczególny, bo pojawił się w nim fragment Paryża... Przyjemne uczucie, nie będę kokietować, że jest inaczej. Zostanie na pamiątkę w szufladzie:)
Uśmiechnęłam się też, gdy przeczytałam rekomendacje książkowe Tomasza Karolaka, bo na pierwszym miejscu wymienił Jula, o którym już pisałam.
Ostatnio przeczytałem naprawdę sensacyjną powieść, której akcja toczy się w dziewiętnastowiecznym Paryżu w środowisku polskiej emigracji politycznej. (...) Tytuł na rynku jest od dwóch lat, a ja przeczytałem to dopiero teraz.
Najważniejsze, że w końcu przeczytane! I jak poprzednio, w przypadku Książek, wrzucam spis treści dla zaostrzenia apetytu. Jest w czym wybierać, pojawia się z felietonem laureat Nike. Jest dobry artykuł o parze de Beauvoir - Sartre i o nieco zapomnianej projektantce mody znanej jako Madame Grès. Pojawiają się też J.K. Rowling i David Nicholls z nowymi powieściami.
Już czekam na kolejnego PAPERminta, a ten zostanie w mojej pamięci jeszcze długo, długo.
W ogóle nie miałam pojęcia, że jest takie pismo o książkach. Też mieszkam na prowincji, co może mnie tłumaczy. Empik niby jest, ale nie lubię tam wchodzić. Ale teraz może się zmuszę i pójdę węszyć za tym "Papiermintem". Dzięki za trop!
OdpowiedzUsuńMożna znaleźć w empiku lub w matrasie:) To miesięcznik i w dosyć przystępnej cenie (6.99).
UsuńZaznaczam, że tylko w tych większych Empikach. Ja właśnie jestem po kilkudniowych poszukiwaniach nowego PAPERminta i nic. Patrzą na mnie w tych wszystkich salonikach prasowych jak na dziwoląga:) Zostaje mi prenumerata chyba, bo czytać Paperminta nie przestanę:)
UsuńJa co prawda o czasopiśmie słyszałam, ale nie kupowałam. Kiedy czeka tyle książek na przeczytanie czasopisma nie mają szans. Kupowałam czasopismo Książki, ale nigdy nie udało mi się go przeczytać w całości. Ale po zawartości i opisie sądząc myślę, że mogłoby mnie zainteresować i chyba kupię testowo :) Gratuluję "wodowania" książki (chyba to niewłaściwe słówko - promocji?, premiery?). Ale debiut będzie chyba właściwym słowem.
OdpowiedzUsuńwłaśnie położyłam obok łóżka, przytargałam z Polski, kupione na lotnisku ostatnim rzutem na taśmę. To wcale nie jest takie łatwe pismo do wytropienia, nie wszędzie jest, a raczej powinnam powiedzieć, prawie nigdzie nie ma
OdpowiedzUsuńPAPERmint najłatwiej dostać w matrasie i w empiku. To nie VIVA czy Gala:))
UsuńA dlaczego to nie Viva ani Gala w sensie dostępności? Koszalin wcale nie jest mały, a nigdzie nie było. Matras mamy jeden, ale nie zdążyłam tam przed osiemnastą, a po drodze miałam milion miejsc, gdzie sprzedają gazety. W Empikach nie było, trzech!
Usuń