sobota, 6 października 2012

Z czym do Paryża?

Zainspirował mnie WPIS guciamal na temat książki Clarke'a i zrobiłam mały przegląd książek, z którymi warto zwiedzać Paryż. Bo to, że z Clarke'iem nie warto, nie podlega dla mnie dyskusji. Jest tyle świetnych pozycji o Paryżu, a ludziom podoba się akurat ta najmniej wartościowa. Świat nigdy nie przestanie mnie zadziwiać. Jest słaba, naszpikowana stereotypami i podlana niby angielskim humorem, ale nie tym z Monty Pythona, tylko z rynsztoka. Takie jest moje zdanie, bo przeczytałam mnóstwo książek o niebo lepszych. Kilka z nich prezentuję poniżej.

P.S. Dostałam przed momentem maila od znajomego Francuza, który prosił o przekazanie, że jemu się książka Clarke podobała, choć przyznaje, że rzeczywiście autor ma obsesję na punkcie "merde" oraz seksu. Czyli po naszemu: wszystko mu się kojarzy z czterema literami. 






Ten przewodnik wydany przez Arkady to klasa sama w sobie. Napisany przez francuskiego aktora Laurenta Deutscha pokazuje, że poruszając się metrem można doskonale zwiedzić cały Paryż:


A to jedna z moich ulubionych pozycji, z którą odszukiwałam polskie miejsca w Paryżu. Jest ich mnóstwo!






To trochę wyższa szkoła jazdy. Profesor Ziejka to ekspert jakich mało. Chapeau bas!




O Paryżu artystów:




O Paryżu dla dzieci też można:



I jeszcze jedna pozycja Elisabeth Dudy:




Na dowód, że można być Anglikiem piszącym o Paryżu z klasą, polecam tę książkę. To jest dowcip na poziomie, który nie opiera się na fekaliach, urynie i innych produktach ubocznych czynności fizjologicznych.




A tu Paryż od kuchni:






Oczywiście mój ulubiony Rutkowski, o którym już pisałam:





Można i wyjechać z dziećmi za Paryż, by zwiedzić Giverny z tą cudowną książką:





Przepiękny album!



O Amerykance w powojennym Paryżu i miłości do francuskiej kuchni. Z wielkim poczuciem humoru i dystansem do siebie:





10 komentarzy:

  1. Dzięki za ten wpis, jeszcze dzisiaj coś sobie zamówię w internecie. Czytałam jedynie książeczkę E.Dudy i czeka na przeczytanie Julia Child. Moja ulubiona pozycja to Sztuka i architektura Paryż (Wydawnictwo Olesjejuk). Szczególnie mnie zaciekawiła pozycja Paryż śladami pisarzy. Co do Clarke to gdyby komuś nie chciało się zaglądać do mojego wpisu podobnie, jak Marta uważam czytanie go za stratę czasu. Pozdrawiam weekendowo

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Swego czasu robiłam kolekcję Tour de France, trochę ją ostatnio zaniedbałam, ale i tak jest w niej trochę książek. Może się przyda:
      http://nakanapie.pl/tour-de-france-martagieks,113430?pbooks=1

      Usuń
    2. Dzięki, zajrzałam i już znalazłam dwie książki, które chciałam przeczytać, a w natłoku o nich zapomniałam. Zajrzałam też na przegląd - i co do niektórych na pierwszy rzut oka nie mogłam odnaleźć związku, ale chwila refleksji i znajdowałam. Sporo czytałam, ale np. w ogóle nie znam Prousta i mam zamiar to także zmienić. Ok. Teraz idę odpracować trochę domowych obowiązków, a po południu internetowe zakupy książkowe z Francję i Paryżem w tle.

      Usuń
  2. Po przeczytaniu ma się ochotę zamówić wszystkie ksiązki naraz, zaszyć się w cichym kątku i przenieść się do Paryża ;-))) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja nie przepadam za Francją i Paryżem. Chyba dlatego, że zmuszano mnie do nauki tego języka, którego nie trawię :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie dziwię się, ja też nie lubię tego, do czego się mnie zmusza, tak z wrodzonej przekory. Bliska znienawidzenia języka francuskiego byłam na studiach, które mi go skutecznie obrzydzały, ale potem wyjechałam i języka nauczyłam się biegle prawie bezwiednie.

      Usuń
    2. Odruch przekory zupełnie naturalny- mnie zmuszano do nauki angielskiego i na złość mamie postanowiłam się nie nauczyć, jejku jak dzisiaj tego żałuję, a z wiekiem ta nauka przychodzi coraz gorzej :( Choć nie mogę powiedzieć aby Anglii nie lubiła, ale żeby mnie tam ciągnęło jak do Włoch czy Francji to nie :)

      Usuń
  4. Dziękuję za tę listę. O większości z tych książek nie słyszałam, ale na swoje usprawiedliwienie dodam, że nie jestem frankofilem :) Twoja zachęta jest tak przekonująca, że raczej na pewno na coś się skuszę. Okładka "Mojego francuskiego życia" jest zwyczajnie ... genialna! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Album jest piękny,często jeden obraz wystarczy za setki słów i tak jest w tym przypadku:)

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...