czwartek, 20 grudnia 2012

Koniec Świata... Książki?

Wczoraj lotem błyskawicy rozeszła się smutna wiadomość o tym, że Weltbild wycofuje się z Polski i zostawia na pastwę losu Świat Książki. Z tej wieści cieszy się bardzo mój portfel, ale ja już nie, bo jak wiecie lubiłam kupować tam książki, a i wydawnictwo dostarczyło mi wielu ciekawych lektur przez te wszystkie lata. Myślami jestem przy ludziach, którzy dowiedzieli się wczoraj, że tracą pracę i przy autorach, którzy być może stracą wydawcę. Ze zdumieniem przyjęłam komentarze złośliwie cieszące się z upadku koncernu. Dla mnie jest to kolejny cios w rynek wydawniczy w Polsce i w ludzi tam pracujących. Nie będą mieli tych radosnych świąt, których tak serdecznie ponoć sobie życzymy. Nie mogę się więc oprzeć wrednemu komentarzowi, że oby "życzliwość" okazana w takich momentach wróciła do nadawców ze zdwojoną siłą. Za każdą taką informacją o upadku kolejnej firmy kryje się dramat wielu setek ludzi. Tak samo współczuję im jak outsiderom pasącym owce w Bieszczadach, gdy im rzeczone zwierzęta padną lub ser skiśnie.




Pamiętam, że gdy zaczął się kryzys w 2008 roku, we Francji padały firmy jedna po drugiej. Zwolnieni pracownicy skakali z okien zaraz po otrzymaniu informacji o tym, że tracą pracę z dnia na dzień. W życiu do głowy by mi nie przyszło cieszyć się z upadku kolejnego koncernu, chociaż sama nigdy nie chciałam tak pracować i do tej pory nie podpisałam ani jednej umowy wiążącej mnie z pracodawcą na stałe. Jestem aspołeczna, nie potrafię się integrować, pływać w ławicy, śpiewać w chórze ani maszerować w jednym rytmie. Dowiedziałam się tego już w harcerstwie, przez które ledwo przebrnęłam, nie uzyskując żadnej sprawności. Można więc powiedzieć, że jestem społecznie niesprawna, ale empatii we mnie wystarczająco, żeby zrozumieć, co muszą dzisiaj przeżywać ludzie, którym Weltbild zrobił taką niespodziankę.

Trzymam kciuki, żeby dało się uratować Świat Książki, bo od lat lubię to wydawnictwo. Dzięki katalogowi informacje o nowościach docierały na wieś i do małych miasteczek. Wiem, wiem, trzeba było kupować, bo jak nie to na siłę książki przysyłali, ale chyba widziały gały, co brały, kiedy umowę podpisywały? A ja dzięki nim w moim grajdołku skompletowałam sobie moje pierwsze wydanie Prousta, które mam do dziś. Bez wychodzenia z domu. Książek od ŚK mam w domu mnóstwo, a także tych kupionych za pośrednictwem katalogu. Mariaż ze sprzedawcą przedmiotów o wątpliwych walorach estetycznych nie mógł się dobrze skończyć, bo wielu ludzi po prostu się wkurzyło na zestawienie gipsowych figurek z literaturą. Ale mniejsza już o to! Niech się zjawi ktoś z kasą i ŚK ratuje, tego życzę pracownikom, autorom i sobie też! Świąt pełnych nadziei życzę, jeśli nawet nie będą już dla wielu wesołe.

33 komentarze:

  1. Wiesz, ja sie martwiłam jak padło Ossolineum i przestała się ukazywać Biblioteka Narodowa. Natomiast co do Swiata Książki mam mieszane uczucia. Ludziom tam zatrudnionym z pewnością współczuję, bo wiem, co to znaczy wylecieć z roboty.
    Ale, z drugiej strony, nie lubiłam tego niemieckiego koncernu, bo przez takie obce molochy znikają polskie, małe firmy, różne niewielkie wydawnictwa i księgarnie. Do tego ta ich okropna nachalność, czepiali się człowieka jak rzep psiego ogona, zachowywali się gorzej od świadków dków Jehowy, jeśli chodzi o wypisanie się z ich tzw. "klubu". Straciłam przez nich masę czasu i nerwów. Nie lubiłam ich za to, i od momentu jak mi się udało wypisać, nie kupiłam u nich nic więcej.
    Wolałabym zresztą, by w miejsce niemieckiego koncernu pojawiła się jakaś nasza, POLSKA firma wydawnicza, która zajmie tę niszę.
    Tylko tych pracowników żal...:(
    Ale, może wezmą sprawy w swoje ręce i założą jakąś rodzimą firmę?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystkie twoje argument rozumiem i jak już pisałam kiedyś u ciebie też nie przepadałam za telefonicznym nękaniem, a przejęcie ŚK przez Weltbild przyjęłam z prawdziwą niechęcią. Jednak pomijając te kwestie, to nie strona niemiecka ma teraz kłopot, tylko ci, którzy tam pracowali, polscy autorzy skupieni wokół ŚK. I o nich mi chodzi najbardziej.

      Usuń
    2. Odpowiem Ci z innej bajki. Od przeszło 20 lat przyglądam się sytuacji na rynku prasy w Polsce. I było tak, że na początku lat 90. nastąpiła istna erupcja różnych lokalnych gazet, gazetek i periodyków wszelakich. Był ruch w interesie, była ciekawość ludzi i chęć do pracy. Wszyscy byli optymistami. Ludzie zakłali te wydawnictwa spontanicznie, choć często nie mieli pojęcia o prowadzeniu firmy. Ale wtedy polscy przedsiębiorcy mimo wszystko - mieli te firmy i pracę, dziennikarze lokalni także mieli pracę, a ludzie - PRAWDZIWE wiadomości i wiedzę o swym regionie. Ale jakoś tak pod koniec lat 90. obcy kapitał zwąchał, że można w Polsce na tym zarobić. Weszli tu głownie Niemcy, ale też i inni, zaczęli przejmować te wszytskie tytuły, wykupować, albo zwyczajnie zdusili biedniejszą konkurencję. Teraz tych gazetek prawie już nie ma, tamci ludzie, którzy wcześniej byli przedsiębiorcami - robią co innego, wyjechali za chlebem za granice, albo są oficjalnie na bezrobociu, a nieoficjalnie popisują tu i tam, bez żadnych umów o pracę. A obce koncerny wciąż mają się dobrze. I co? To jest normalne? Dlaczego teraz w Polsce jest mniej gazet prowadzonych przez Polaków niż to było pod zaborami? To jest chore!
      Więc mi nie żal obcych kapitalistów, którzy tu wleźli i wykosili Polaków z rynku pracy i biznesu.
      Myślę, że polscy autorzy związani ze Światem Książki, jeśli są dobrzy, to z pewnością przetrwają. Tzn. jeśli piszą takie książki, które ludzie chcą czytać.
      A pracownicy od marketingu itp., jeśli przeszli ostrą szkołę w niemieckim koncernie, to dostali tak po tyłku, i tyle się przy tym nauczyli, że z pewnością nie utoną i pójdą dalej do przodu na zasadzie, co Cię nie zabije, to Cię wzmocni.
      Czego, im, oczywiście życzę!:)

      Usuń
    3. Masz rację. Na rynku prasowym, szerzej - medialnym, powinna być równowaga, nie może być tak, że zagraniczny kapitał będzie dominować i monopolizować, tak samo z rynkiem wydawniczym i księgarskim, a o tym przede wszystkim tutaj dziś mówimy. Ale coś się zaczyna zmieniać: powstają nowe tygodniki na polskim kapitale oparte, także na rynku wydawniczym powinien być w pewnym sensie większy pluralizm. Czego sobie życzmy!:)

      Usuń
    4. Alu podpisuję się obydwoma rękami pod Twoją wypowiedzią. Mnie również pracowników żal i daj Boże by znalazł się ktoś, kto poprowadzi tę firmę dalej.
      Zapowiada się jednak, że to początek góry lodowej.
      Groźni są zarówno Amazon, jak i Biedronka, która też ponoć chce książki wydawać.A to przecież też obcy kapitał.
      Ale czy ktoś płacze, że potężne sieci wyeliminowały z rynku małe sklepy polskie, czasem rodzinne. Polacy zapełniają te potężne markety, które u nas nawet podatku nie płacą i nawet przez myśl im nie przejdzie, że mogliby gdzie indziej kupować.)

      Usuń
    5. A ja się martwię o te małe sklepiki rodzinne, zwłaszcza spożywcze. Bo niby nieco drożej, ale przeważnie towar lepszej jakości, a poza tym, tam jest taki miły, ludzki klimat. Lubię w nich kupować, bo w takim sklepiku to już z góry sprzedawczyni mnie poznawała, a do tego wiedziała mniej więcej, co mi podać. Poza tym, blisko, można było wejść na chwilę i nie łazić kilometrami z koszykiem czy wózkiem. Teraz to już prawie żadnego takiego sklepiku nie mam w okolicy, supermarkety wszystko wykosiły. W mojej miejscowości został jeszcze taki zwykły rynek, gdzie można kupować bezpośrednio od producentów. Trochę drożej niż w molochach, ale zdrowiej i przyjemniej.
      I tak, wiem, że wielkopowierzchniowe nie płacą podatku, a jak mija 5 lat zwolnienia z podatku, to jeden moloch się zmienia na drugi. No cóż, mamy to, co chcieliśmy. Sama głosowałam za UE w 2004, więc nie powinnam narzekać. Ale chyba wtedy głosowałam na jakieś utopijne wyobrażenie UE, a nie na to, co jest teraz.

      Usuń
  2. Dołączam do życzeń i podzielam zdanie Alicji. Nie brakuje mądrych i utalentowanych ludzi w ŚK! Wesołych świąt!

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja mam podobne odczucia jak Ty. Szkoda przede wszystkim ludzi. Lubiłam Świat Książki i cieszyłam się z każdej nowej pozycji. Jednak żałowałam też,że przejął je Weltbild. Lubiłam iść do księgarni i poszperać na półkach, ale odkąd obok książek pojawiły się garnki, przestałam tam kupować i od czasu połączenia nic tam nie kupiłam.
    pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, wiele osób dało sobie spokój z kupowaniem od czasu, gdy pojawił się Weltbild. Kompletne niezrozumienie klienta, ale im chodziło pewnie o przejęcie takiej bazy potencjalnych nabywców. Tylko zrozumieć do dziś nie mogę skąd pomysł, żeby im wciskać tandetę z w bardzo niemieckim guście.

      Usuń
    2. Dołączam się. Ja też miałąm dość katalogów w których książki zajmowały coraz mniej miejsca.

      Usuń
  4. Kiedy upada jakieś wydawnictwo czy księgarnia - lament powinien się podnosić zawsze! Nieważne, czy państwowe, takie jak PIW czy Ossolineum, czy należące do prywatnych polskich przedsiębiorców lub zagranicznych koncernów. Każda oficyna ma swoją nieocenioną cegiełkę w kulturze polskiej i należy je chronić jak skarb! To kolejna smutna wiadomość dotycząca polskiego rynku wydawniczego i co za tym idzie księgarskiego... Miejmy nadzieję, że jednak będziemy z większą ofiarnością ratować zarówno rodzime, jak i zagraniczne wydawnictwa. Świat Książki ostatnio udostępniał polskiemu czytelnikowi wiele wspaniałych, naprawdę wartościowych książek, np. "Skrwawione ziemie" Snydera. Epokowe dzieło historyczne!

    Ratujmy wydawnictwa! Czytajmy i kupujmy książki częściej niż meble z Ikei!:) Kupuj książki i noś stary płaszcz!:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Beatko, a kto uratuje nasze budżety domowe. Co będzie, jak nam rząd zafunduje EURO zamiast złotówek. Też kocham książki i nie tylko czytać, ale i kupować, ale nie bardzo mnie stać na nowe.Też kiedyś miałam romans z Światem Książki, ale niestety musiałam go zakończyć z prozaicznych przyczyn.)

      Usuń
    2. Jezus Maria, tylko nie "ojro"!!!

      Usuń
    3. A słyszysz o czym teraz trąbią od rana do wieczora, nagle chcą "ojro" juz , jak najszybciej.I tylko nie możemy pojąć skąd nagle ten trend rządu.)

      Usuń
    4. Wiem, wiem, dziewczyny. Te zdania o kupowaniu książek pisałam z przymrużeniem oka, z przekory;)

      Coraz większa armia bezrobotnych, pensje zżera inflacja - niewiele osób stać na kupowanie książek...

      Usuń
  5. witam, ja pracowałam w ŚK...praca w tej firmie była moim marzeniem i udało się...byłam wniebowzięta, a praca sprawiała mi ogromną radość...kiedy przejął nas Weltbild pozwalniali ludzi, którzy znali się na książkach, a przyszli tacy, którzy nie mieli pojęcia o literaturze...nie słuchali nas-księgarzy kiedy błagaliśmy o to by nowości rynkowe były na czas...oni chcieli sprzedawać galerię...A Świat Książki miał renomę i czytelnicy byli na poziomie...Klienci mieli swoje ulubione księgarki i przybiegali, żeby polecić im książkę, albo co teraz czytamy...tego w WB nie ma...nie ma też już stałych Klientów którzy przychodzili do nas...widuję ich w empiku. I dlatego tak to wyszło... Ja oficjalnie nic nie wiem o tym, że mam być zwolniona...czytałam tylko to co piszą w internecie...więc to też świadczy o ludziach, którzy rządzą...Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też byłam klientką tego starego Świata Książki i bardzo mi go brakuje. Do księgarni WB nie wchodziłam już w ogóle, bo nie było w niej żadnej atmosfery. Mam jednak nadzieję, że jeszcze wszystko się dla ŚK ułoży i pracownicy nie pójdą na bruk, co najbardziej mnie martwi. A sposób w jaki rozeszła się informacja jest karygodny! Cóż za brak klasy.

      Usuń
    2. droga Pani Marto...pójdziemy na bruk... :(

      Usuń
  6. Szkoda ludzi - pracowników, którzy w tak smutnej atmosferze będą spędzać święta i witać Nowy Rok.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ktoś tak pięknie napisałam na forum branżowym naszemu przełożonemu, że życzy mu aby znalazł przed sobą, to co odrzuca za siebie. To- tak a propos tych "życzliwych" komentarzy na temat upadku firmy (jakiejkolwiek firmy) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  8. Tak nie ma to jak wyczucie czasu ... to dlatego stworzono coś takiego co nazywa się "etyką biznesu" a ma się do etyki jak kanciarze do Kanta. Szkoda ludzi. Marka "Świat książki" może przetrwa ale nie takie firmy padały i co? i nic ... Jedyny pożytek z tego, to że prawdopodobnie Weltbild przy zwijaniu się z Polski będzie wyprzedawał książki z magazynów więc będzie pewnie okazji do kupna porządnych książek po atrakcyjnych cenach - czytelnicy będą zadowoleni, konkurencja pewnie znacznie mniej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli się zacznie wyprzedaż starych książek do końca, na szybko - rynek nowych książek bardzo ucierpi.

      Usuń
    2. Ściśle mówiąc to nie rynek ucierpi tylko wydawcy bo czytelnicy tylko zyskają.

      Usuń
    3. Ściśle, to zalanie rynku tanią książką ze Świata Książki na pewno ograniczy napływ nowości. To się już dzieje, ale skala może się zwiększyć x razy (całe magazyny SK). Zyskają czytelnicy szukający starych książek w niskiej cenie, ale ci oczekujący na premiery stracą. Wydawcy też, ale to oczywiste.

      Usuń
    4. Inne wydawnictwa spokojnie wypełnią lukę z nowościami, jeśli tylko uznają, że na tym zarobią i jest na to popyt.

      Usuń
    5. Nie o to chodzi, że inne wydawnictwa nie mogą, bo mogą. Chodzi o to, że tania książka już utrudnia sprzedawanie nowości po 40 zł. A kiedy na rynku tanich książek wyląduje cały magazyn SK, sytuacja się jeszcze - i to znacznie - pogorszy.
      Nie tylko ja mam takie obawy, portale branżowe też o tym piszą.

      Usuń
    6. To, jak dla na szczęście już zmartwienie wydawców. Przyznaję, jakoś mi serce nie krwawi na myśl o tym, że nie zarobią tyle ile zaplanowali sobie w budżecie.

      Usuń
  9. Nie wiem jak jest pod nowym szyldem, bo nie bywam w kraju na tyle, żeby się oburzać czy zniechęcać, ale wydawnictwo zawsze lubiłam i bardzo mi żal

    OdpowiedzUsuń
  10. Marta, to jeszcze raz ja.
    Mimo wszystko, pod względem praw pracowniczych serce mam mocno po lewej stronie i zależy mi na ludziach. I powiem Ci tak: nie żałuj tych pracowników, nie pochylaj się, bo im będzie lepiej gdzie indziej niż w tej korporacji.
    Zobacz, co znalazłam w sieci na temat warunków pracy w Weltbildzie. Nawet długo nie szukałam. Oto garść cytatów z forum Kafeteria, jak się tam pracowało. Pisze "eeuu" 25.11.2011: "Nie polecam, praca w tej firmie to prawdziwa męka. Dyrektorki i kierownictwo tragiczne. Nie mają pomysłu na kierowanie i zarządzanie, przez cały czas kierują się zasadą zastraszania. Podobno jedna dyra wyleciała z jakiejś innej firmy za mobbing i zatrudnili ją tu. Ja odkąd Weltbild przejął ŚK zaczęłam szukać nowej pracy i na szczęście szybko ją znalazłam, ale moje koleżanki, które zostały są załamane. Ciągle ktoś karze im zostawać po godzinach albo przychodzić do pracy w dni wolne, albo przestawiać cały sklep, bo pani regionalnej się nie podoba. Słowa dziękuję ani pochwały nie usłyszysz od nikogo - bo oni po prostu tego nie znają. Najgorzej jest w pomorskim - największa rotacja i regionalna, która pojęcia nie ma o zarządzaniu ludźmi."
    aneks15, 6.12.2011: "Witam, jako już były pracownik nie polecam tej pracy. Jeszcze przed fuzją warunki były ok, podejście dyrektora regionalnego bardziej ludzkie i przyjazne. Po fuzji przede wszystkim to już nie jest księgarnia z prawdziwego zdarzenia, a raczej quasi-księgarnia gdzie oprócz książki możesz kupić doniczkę czy też pojemniki na żywność. Wracając do sedna sprawy, warunki są o wiele gorsze. Regionalna nie pyta się czy wyrobimy plan sprzedaży tylko kiedy. O wiele większy nacisk na zysk z pominięciem zadbania o pracownika. W ŚK były zniżki pracownicze na książki, bogaty pakiet socjalny i zdrowotny, a w Weltbild ŚK ? Nie ujrzysz takich warunków jak wcześniej. Nie polecam."
    literatkaaa, 1.11.2012: "Pracowałam w tym bagnie baaaardzo długo - za długo. Tak więc mogę powiedzieć, co ta firma wyprawia z pracownikami. Po pierwsze traktuje ich jak niewolników - zatrudniłeś się w Weltbildzie o to znaczy, że musisz być dostępny 24 h. Bo tak jest dostępna niezrównoważana dyrektor do spraw sprzedaży stacjonarne. Nawiasem mówiąc nie wiem kto tą babę tam trzyma. Następnie należy być odpornym na zniewagi, obrażanie pracownika, udowadnianie mu że jest nic niewartym śmieciem - taka polityka motywacyjna firmy. Kolejnym punktem jest stała rotacja personelu - bo po co dbać o sprzedawców i rozwijać ich kompetencję - skoro można wymienić ich na kogoś nowego. Gratuluję, tak działa każda poważna firma. Przenoszenie z miejsca na miejsce, masa nadgodzin, których nie można odebrać - bo nie ma kiedy, zero premii, nędzna pensja. Taaaak praca jak marzenie. Ja ze swojej strony życzę wszystkim, którzy pracują w księgarniach nowej, lepszej pracy. A kierownikom regionalnym i dyrektorom, długich lat w Weltbildzie. W końcu z takimi kwalifikacjami raczej nigdzie indziej was nie przyjmą. A praca w tej firmie jest dla was dostateczną karą za to jak traktujecie pracowników. Powodzenia!!!!!!!!"
    No comments.
    Myślę, że tym ludziom będzie lepiej gdzie indziej, czego im życzę z całego serca!
    A czytelnicy dostali prezent, bo będą mogli kupić ksiązki z wyprzedaży po niskich cenach. Więc radujmy się wszyscy. Wychodzi na to, że płakać po ŚK to tak, jakbyś płakała po Biedronce:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Pewna osoba ktora bardzo biadoli dostala sie przeciez do pracy w śk dopiero za "panowania Niemca". Mam jej zalować, bo straci darmowe ksiazeczki, ktore wydzielala sobie i swoim kolezankom?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A jakaż to osoba i jakie książeczki rozdawała, bo nie jestem w temacie?

      Usuń
  12. Bardzo ciekawie napisane. Super wpis. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...