piątek, 25 stycznia 2013

Co komu do jemu, co jemu do komu. Ty pieroński giździe, jo jest w swoim domu!

Tak sobie siedzę i myślę, i głupieję na starość. Życzliwość się we mnie do świata i ludzi rozwija. Hippiską się staję z wiekiem, a takie miałam dobre zadatki na zołzę. Naprawdę! Mogłam zostać jęczącą Martą, taki potencjał we mnie tkwił. Wredna i ruda przecież, więc nic tylko szlifować umiejętności w zatruwaniu ludziom życia. Judzić mogłabym, tu trochę pojątrzyć, tam kogoś obrazić i skłócić. Potem obserwować te piękne katastrofy przez siebie wywołane, odczuwać satysfakcję i dziką radość. Bycie wrednym może naprawdę upoić. Byłam na dobrej drodze ku świetlanej przyszłości, ale mi przeszło. Jak ręką odjął. Zmarnowana życiowa szansa, bo mielibyście tu kogoś z pazurem, zamiast pani nudzącej o Paryżu i książkach. 

Niestety ja nigdy z modą iść nie umiałam, więc i teraz wbrew ogólnej tendencji do plucia, warczenia, walenia po łbach, skakania do gardeł i innych tego typu zachowań składających się na tak ostatnio popularną "konstruktywną dyskusję", wkleję tu sobie, na moim kawałku podłogi, tekst jednej z moich ulubionych piosenek Cole'a Portera. Cieszę się, że tu zaglądacie, cieszę się z każdego spotkania z wami, z waszej różnorodności, barwności, ze znajomości, które tu zawarłam. Cieszę się, że czytacie i pozwalacie mi czytać, co chcę. Cieszę się, że piszecie i pozwalacie mi pisać, co chcę. To pisałam ja, mimoza bez pazura :) A wpis dedykuję mojej "siostrze" z wyboru, żeby pamiętała, że kocham ją właśnie za to jaka jest, a jest wspaniała. 


Live and let live, be and let be Hear and let hear, see and let see Sing and let sing, dance and let dance You like Offenbach, I do not So what, so what, so what Read and let read, write and let write Love and let love, bite and let bite Live and let live, and remember this line Your business is your business And my business is mine Live and let live, be and let be Hear and let hear, see and let see Drink and let drink, eat and let eat You like bouillabaisse, I do not So what, so what, so what Talk and let talk, quip and let quip Dress and let dress, strip and let strip Live and let live, and remember this line Your business is your business And my business is mine*

Po polsku (śląsku) to brzmi tak:


Co komu do jemu, co jemu do komu


Ty pieroński giździe, jo jest w swoim domu!


8 komentarzy:

  1. Martuś, ale się uśmiałam z tego ostatniego zdania lub też tytułu, czyli początek jest końcem, a koniec do początku nas wiedzie :-)Też Cię kocham:-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Twój dzisiejszy tekst wpasował się w mój dzisiejszy nastrój. Od rana myślę o dwóch rzeczach; o takiej jednej, co to Ty nią nie jesteś, co judzi, skłóca, cieszy ją sianie fermentu. Jedna zołza w stadzie - a całe stadko chodzi znerwicowane. Więc to może dobrze, że nie zostałaś tą zołzą. Pisz o Paryżu i książkach z Paryżem w tle. Ja to uwielbiam. Po drugie myślę sobie, czy chce mi się jeszcze pisać, kiedy czytam te autorytarne wypowiedzi "znawców" przedmiotu (książka/film/przedstawienie słabe, zmarnowany temat, gniot, zmarnowany czas), to wyśmiewanie się z tych gustujących w innym rodzaju literatury, czy paraliteratury, to plucie i zianie jadem w niektórych wpisach i niektórych komentarzach to zastanawiam się, czy ma sens pisanie - jak to nazywasz bez pazura, układnie i grzecznie. Mnie się podobało, bo coś mnie zachwyciło, albo mnie rozczarowało, bo oczekiwałam czegoś innego..... Pozdrawiam serdecznie na twoim kawałku podłogu

    OdpowiedzUsuń
  3. To jest to! Takiego wpisu mi brakowało!
    Pisz, co Ci w duszy gra i niczym się nie przejmuj!
    Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Takie mnie refleksje nachodzą od dłuższego czasu, że ludzie są dla siebie nawzajem okropnie wredni i w realu i w wirtualu, a ja przychodzę tu, bo szukam czegoś ponad przeciętną. Kłócące się baby mam codziennie w markecie. Przejęcie moje jest też raczej żartobliwe, bo raczej bawią mnie setnie te poważne, wydumane problemy internetowe. Również wszystkich pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetne! Postaram się tę frazę zapamiętać:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To ze śląskiej wersji "Pawła i Gawła, u nas swojego czasu bardzo popularnej :)

      Uwe i Willi w jednej stali wili,
      Uwe na wierchu, a Wili na dole.
      Uwe spokojny nie wadzi nikomu,
      a Willi wyrabioł choby we stodole.

      To pies, to hazok, ciepał w nim ryczkami,
      Gupioł i turpioł durch trzaskoł dźwierzami.
      A kady szczykać naczął z gazpatronów,
      To dymu pełno było w cołkim domu

      Uwe sie wnerwił i ślozł na dół do niego
      I pado: "Willi, jo nie strzymia tego!"

      A Willi na to:
      "Co komu do jemu, a jemu do komu,
      Ty giździe pieroński, jo jest w swoim domu."

      Uwe po gowie poskrobał sie ino,
      Poszoł do siebie i coś medytował...

      Rano Willi jeszcze na szezlongu chrapie,
      Naraz mu coś z gipsdeli na kichol kapie.
      Serwał sie Willi, leci ku górze.
      Stuk! Puk! Zamknione!!!

      Filuje se przez dziurka:
      Hen Jezu, cało izba w wodzie,
      A Uwe se siedzi z wędką na komodzie.
      "Was machts du, Uwe", "Jo se fisza łowie"v "Du bist Idiot, mnie kapie na gowe!"
      A Uwe mu na to:
      "Co komu do jemu, a jemu do komu,
      Ty giździe pieroński, jo se w swoim domu."

      Usuń
    2. Czyli ogólna wymowa i przesłanie, które bardzo ułatwia życie : "Nie rób drugiemu, co tobie nie miłe."

      Usuń
  6. A ja powiem krotko, to sa swiete slowa "zyj i daj zyc innym"!

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...