piątek, 4 stycznia 2013

Zbawienny wpływ IX Symfonii

W jeden wieczór odzyskałam siły witalne. Ani nie brałam dopalaczy ani witaminek, książki też nie mają w tym zasługi, bo, w najmniej spodziewanym momencie, natchnienie spłynęło (wielka rzadkość u mnie) z telewizora. Wczoraj obejrzałam świetny film Agnieszki Holland Kopia mistrza (Copying Beethoven). Opowiada on fikcyjną historię współpracy Ludwika van Beethovena (Ed Harris) z dwudziestotrzyletnią kopistką Anną Holtz (Diane Kruger). Zachwyciła mnie ta opowieść o młodej dziewczynie, która pomaga wielkiemu mistrzowi w ukończeniu IX Symfonii (to ta z Odą do radości). Beethoven był już wtedy od lat głuchy, do tego znany powszechnie jako człowiek dość ekscentryczny, popędliwy i despotyczny. Mimo to Annie udaje się do niego trafić, chociaż nie jest to łatwe ani przyjemne.




Bardzo lubię IX Symfonię, ale żaden ze mnie znawca muzyki klasycznej. Odbieram ją emocjami, a w tym filmie ścieżka dźwiękowa działa na nie szczególnie. Scenę pierwszego wykonania słynnego dzieła oglądałam na jednym wdechu, bojąc się zakłócić tę magiczną chwilę. Wiadomo, że wtedy (7 maja 1824 roku w Wiedniu) kompozytor stał za dyrygentem, tyłem do publiczności i nie widział, jak zareagowała owacją, kiedy koncert się skończył. Jedna ze śpiewaczek podeszła wtedy do niego i obróciła go w stronę widowni. W filmie czyni to Anna, która wcześniej pomagała głuchemu Beethovenowi dyrygować, ukryta wśród muzyków. Przyznam szczerze, że wizja Holland, choć nieprawdziwa, jest poruszająca.




Mistrz całe życie oddał muzyce i nic poza nią nie było dla niego ważne. Nie założył rodziny, nie miał dzieci. Zakochiwał się w kobietach niedostępnych dla niego ze względu na pozycję społeczną, gdyż były to przeważnie arystokratki, które chętnie obdarzały go przyjażnią, nawet miłością, ale niestety nie ręką. Uczucie ojcowskie przeniósł na swojego bratanka Karla, którego odebrał matce i chciał wychować na swego następcę, długo nie przyjmując do wiadomości, że chłopiec nie ma za grosz talentu muzycznego. Jego zaborczość dotyka też młodej kopistki, która musi swoje życie, nawet uczuciowe, podporządkować zachciankom genialnego muzyka. 









Film urzekł  mnie swoją atmosferą  Holland nie po raz pierwszy wniknęła w duszę wielkiego artysty, podobny klimat miało już Totalne zaćmienie, opowiadające o związku Rimbaud z Verlaine'em. Doskonale oddała, moim zdaniem, wielkość, ale też trudny charakter Beethovena tyranizującego wszystkich wokół siebie.


Po obejrzeniu Kopii mistrza (swoją drogą te polskie tłumaczenia tytułów!), odsłuchałam jeszcze raz najsłynniejszy fragment symfonii, a dzisiaj od rana słucham całości. Ponieważ muzycznie utalentowana jestem pewnie jeszcze mniej niż nieszczęsny Karl, z wielkim szacunkiem patrzę na ludzi, którzy potrafią tworzyć muzykę. Dla mnie to jednak najwyższa forma wtajemniczenia artystycznego. O ile pisanie, malowanie czy inne sztuki plastyczne jestem w stanie ogarnąć, muzyka to już dla mnie czarna magia.


Beethoven, Symphony 9/4/1 D minor Op 125 'Choral' Thielemann Vienna Philharmonic Orchestra 


I kolejne książki trafiają na listę Beethoven. Biografia geniusza George'a R. Marka. Już nie mogę się doczekać, po wczorajszej niemocy nie ma śladu, ciekawość rozbudzona, wszystko wróciło do normy i przyznam, że tak jest dużo lepiej. Merci, monsieur van Beethoven!
















8 komentarzy:

  1. Świetny post. Zachęciłaś mnie do poszukania filmu Holland.Ale mam takie niejasne uczucie/kiepska pamięć/, że ja już ten film ogladałam. Lubię Beethovena - chociaż wprawdzie znam głównie jego bardziej popularne utwory.)

    OdpowiedzUsuń
  2. O! Tego jeszcze nie widziałam. Muszę zapolować. Dzięki za info.
    A widziałaś "Wieczną miłość" o tym, jak biograf Beethovena poszukuje jego mitycznej ukochanej. Niezły kawałek kina, gra tam Gary Oldman. Kupiłam kiedyś z jakąś gazetą. Dawno temu, bo to film z '94 r

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widziałam! Piękna historia z tą tajemniczą kobietą. Do tej pory nie ma stuprocentowej pewności, kim była. Jak ja lubię takie tajemnice!

      Usuń
  3. Czasami wystarczy obejrzeć właśnie film, zamiast przeczytać kolejny fragment książki, aby dusza wyszła z impasu:)Ja tak sobie po raz pierwszy on-line obejrzałam film "Kochanek królowej" w święta. Poryczałam sobie nieźle. Byłam straszliwie zadowolona, bo od lat czterech nie obejrzałam całego filmu w całości!TV jest okupowana przez Starszą i w domu jest bajkolandia, wiec w ogóle nie mam szans oglądać. A jak jest w przedszkolu to ja ogarniam dom i jest jeszcze Młodszy:) Niech żyje internet!
    "Kopię mistrza" widziałam , ale to było dawno, dawno temu. Może kiedyś znów ponownie obejrzę:)Masz rację, ludzie tworzący taką muzykę są godni podziwu. Klasyczną lubię bardzo i wertuję sobie strony, słucham też Dwójki jak dusza pragnie, bo zasadniczo od wczesnej młodości jestem wierna Trójce:)

    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochanka królowej jeszcze nie widziałam, ale zapisuję, a z telewizją mam to samo. Kiedy wolny telewizor, ja nie mam czasu, a potem potworki biorą go we władanie. Zostaje mi późny wieczór i noc, więc czasami wpadam na fajne filmy, bo te ambitniejsze są właśnie o takiej porze. Rzadko mi się zdarza coś obejrzeć do końca , bo padam na pyszczek, ale ostatnio obejrzałam doskonałą "Księżną", a jakiś czas temu nie mogłam się oderwać od Duchów Goi.

      Usuń
    2. "Księżną" widziałam też w święta:) Bardzo mi się podobała. Oglądałam na laptopie nocą też, inaczej nie mogę. To były 2 dni świąt, podczas których sobie pozwoliłam na filmowe wieczorne uczty. Prędko już tak nie będzie:) za to dostałam "kopa" do książek po tym. "Duchów Goi" nie widziałam, może się uda kiedyś.
      serdeczności

      Usuń
  4. Nie oglądałam jeszcze filmu, nawet nie wiem jak to się stało, bo Ed Harris to jeden z moich ulubionych aktorów. Siedzę sobie tak już z pół godzinki na TYM blogu i poczytuję, zaglądam w jego zakamarki, kolejne "szufladki" z postami.Ileż tu ciekawych rzeczy!
    Piękna opowieść o powstawaniu "paryskiej" książki. Gratuluję. Emocje związane z wydaniem każdej następnej będą podobne! I tych następnych gorąco życzę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Serdecznie witam u mnie :) Bardzo się cieszę, że panią znalazłam!

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...