środa, 27 lutego 2013

Rozważania zdołowanej matki

A nie chce mi się pisać ostatnio. Humor na mnie naszedł kiepski, miotam się po domu, sięgam po książkę, odkładam, znowu sięgam. Jedna, druga, trzecia. A to skubnę coś z mojej francuskiej działki, a to z bolesnej historii Polski i dół nad którym stoję się pogłębia. Powinnam się odwrócić i odejść od niego, ale wiśta wio, łatwo powiedzieć, trudniej zrobić. Gdzie się nie obrócę, on przede mną znowu. Oczywiście to minie, zawsze mija. Wieczorami jest lepiej, bo przepadam zupełnie w lekturze Wyznaję Jaume'a Cabré. Mimo że nie jest to książka, która radością życia mogłaby mi dobry nastrój przywrócić, co to, to nie, ale opowiedziane w niej historie mnie porwały. I ten język, i ta erudycja autora! Nie wiem, czy będę ją tu recenzować, gdyż, jak znajoma słusznie zauważyła, wszędzie się o nią potyka. Zapewniam jednak, że w przeciwieństwie do Grey'a jest o co się potknąć i nikomu nie zaszkodzi. 

To jest strona intelektualna mojego złego humoru. Jest też strona sercowa. Otóż potworek starszy, postanowił sam wymierzyć sprawiedliwość koledze, który od miesięcy go dręczy (to ten od różowego "jaśka"). Ale nie tylko dziewczyńska poduszka mojego syna była obiektem drwin, okazało się, że i jego ubranie, fryzura, piżamka. Gdy był ubrany na zielono, stawał się zielonym glutem na przykład. W końcu potworek nie zdzierżył i kolegę podrapał. Panie w przedszkolu sprawę załatwiły między dziećmi, bo takich spięć mają dziesiątki i potrafią sobie z nimi radzić, ale do mnie dotarły (oczywiście nie w bezpośredniej rozmowie, a jakże!) informacje o agresji, jaką stosuje mój potworek, a którą są oburzeni rodzice kpiarza. I jestem zła na siebie, że od września tłumaczę potworkowi, że się nie skarży na kolegę, nie donosi, a konflikty rozwiązuje dyskusją w cztery oczy. Mam teraz za swoje, bo gdybym zareagowała od razu, dziecko nie musiałoby się bronić samo w ten sposób. A już o wyrzutach sumienia, że pozostawiłam go samego z problemem lepiej nie wspominać, bo się załamię:P Oj, wiem, że potworek aniołem nie jest, ale dotąd nie było z nim żadnych przykrych sytuacji. W dodatku teraz boi się chodzić do przedszkola i mam co rano cyrk, bo podrapany kolega straszy go swoim ojcem. Walczy we mnie dzika chęć zachowania się, jak obłąkana z miłości matka, z rozumem, który jednak posiadam, a on podpowiada mi, żeby się wyciszyć, stonować emocje, okazać wsparcie dziecku w domu, ale nie zaogniać sytuacji. Rozmawiam sama ze sobą, raz tłumaczę sobie, ze trzeba dziecko wspierać, wyjaśnić całą historię z codziennym wyzywaniem go od głupków i glutów, a  potem sobie odpowiadam, że to normalne, że dzieci się od czasu do czasu pokłócą, że nie mogę za nim biegać, bo musi się nauczyć samodzielnie radzić nawet w trudnych sytuacjach. Gdy już się tak nagadam do siebie i osiągnę kompromis między uczuciami a rozsądkiem, serce matki krzyczy: On ma dopiero pięć lat! Wysuwaj pazury i broń! I tak w koło Macieju od poniedziałku. Chyba nie jest ze mną najlepiej, jeśli już sama ze sobą prowadzę dłuuugie dysputy?  Może profilaktycznie kupię mu koszulkę z takim napisem:




28 komentarzy:

  1. Witamy w matkowym świecie:) ja mam trzech chłopaków 16,11,6 i z każdym problemy:)
    Rozumiem Cię i trzymam kciuki wirtualnie to jeszcze tak z 15 lat co najmniej potrwa, a póżniej kolejne problemy z dorosłym:):):)

    A co do Wyznaję, ja też mam i zastanawiałam sie, czy zaczynać teraz lekturę, czy poczekać, ale skoro twierdzisz, że dobre...zabieram sie po niedzieli, wcześniej jeszcze Egzekutor na tapecie;):):)i Pieśń miecza.

    Greya nie czytałam i z powodu w/w potykanie się nie mam zamiaru.
    Pozdrawiam Matko Polko i nie miej doła, ani wyrzutów sumienia, wszystkiego nie dopilnujesz, na wszystko nie zareagujesz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przyznam, że mnie pocieszyłaś:) Trzech chłopców! To, co ja tu marudzę:))

      Usuń
    2. I z każdym problemy, a paradoksalnie najgorszy jest 6-cio latek:)


      A za tydzień mam najazd Hunów czyli mój nastolatek (16) robi urodziny ...o rany!!! Wszystko przed Tobą:)

      Usuń
  2. Nigdzie sie o "Wyznaje" nie potknelam, zatem chetnie przeczytam, co o niej myslisz.

    Wspolczuje problemow, to wszystko przede mna, a we wrzesniu moj Syn idzie do szkoly (w wieku 4 lat, bo mieszkamy w UK), serce matki juz mi krwawi na sama mysl. Gdzie on w szkole od 9-15! Moje Malenstwo przeciez!
    Takie dylematy, jak Ty masz jeszcze przede mna, ale ja pewnie powiedzialabym slowko w obronie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na razie opowiedziałam wszystko wychowawczyni, mam do niej zaufanie i wiem, że robi, co trzeba, żeby sytuację rozładować, ale reakcja rodziców była niewspółmierna do zdarzenia, w dodatku nienawidzę obgadywania za plecami, wystarczyło podejść i porozmawiać, mijamy się przecież dwa razy dziennie na korytarzu w przedszkolu. Ale od teraz będę zgłaszać każdy przypadek wyzwisk i wyśmiewania się, żeby potem znów nie było, że się agresywne dziecko rzuciło na niewinnego kolegę.
      Ja oddałam potworki do przedszkola - pierwszego w wieku trzech lat, a drugiego już, gdy miał niecałe 2,5 roku. Wszystko dla nich dobrze się ułożyło, bo przedszkole mamy naprawdę wspaniałe, ale ja odchorowałam oczywiście. Trzymam kciuki, aby u ciebie łagodnie to wszystko przebiegło:)

      Usuń
    2. Wiesz jak to jest - kazdy broni swojego dziecka.
      Moj Syn na peno bedzie zachwycony, tylko ja to pewnie odchoruje:)

      Usuń
  3. Mój syn skończył dopiero co 17 lat. Wszystko to już przerobiłam. W podstawówce nie zdzierżył takiego jednego, co wyśmiewał się z przyjaciela syna i go sprał. Tak sprał, że wezwali mnie do szkoły. Była oczywiście afera. Poprosiłam o rozmowę z synem, spytałam o powody i to ja zrobiłam aferę, ze szkoła nie reagowała na bulling rówieśnika wobec kolegów w klasie.
    Takich rzeczy nie zamiata się pod dywan, bo dzieciak dobrze zrobił, nie może tak być, żeby go ktoś bezkarnie glutem nazywał. Ja bym poprosiła o rozmowę panią i to wszystko, wraz z Twoimi odczuciami, opowiedziała. Może nawet rodzice tamtego dziecka powinni wziąć udział w spotkaniu? Trzeba walczyć o dziecko, kiedy ono tego potrzebuje i karcić, kiedy robi źle.
    A o Wyznaję koniecznie napisz, wszędzie pełno czy nie, warto wiedzieć, co o tym myślisz

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z panią już rozmawiałam i wszystkie żale wylałam, chłopcy zostali rozsadzeni, bo to się w czasie nauki stało, nie w zabawie. Kajtek mi tylko powiedział, że znowu się z niego śmiał. Z rodzicami, no cóż, muszę najpierw ochłonąć, bo może to pójść w niewłaściwym kierunku, znając mnie. Mam żal, bo mama tego chłopca to koleżanka jeszcze z czasów liceum, potrafiła mnie zaczepić bez problemu o jakieś pierdoły, a tu udaje, że mnie nie zna. Nie wiem, czy chcę wchodzić z nią w dyskusję, ale od dzisiaj będę pilnowała jak cerber i zgłaszała wszystko.

      Wyznaję robi na mnie ze strony na stronę kolosalne wrażenie. A jest tych stron 800, więc na końcu będzie pewnie zachwyt cielęcy. Mądra książka.

      Usuń
    2. W takim razie, jeśli wolisz nie rozmawiać z rodzicami, każdy incydent zgłaszaj z komentarzem, że nie pozwolisz więcej, aby sprawy zaszły tak daleko, że znowu będzie bójka

      Usuń
    3. Dokladnie tak- pilnuj jak cerber!

      Usuń
  4. Małe dzieci , mały kłopot. Duże dzieci, duży kłopot.Sama się o tym przekonałam mając już dorosłych synów, z których jeden, z gwiazd- baran wymyka się wszelakim próbom rozmów.)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) W tym wypadku okazało się jednak, że małe dziecko, ale dla niego kłopot wielki. Nie mogę sobie darować, że dopuściłam do tego, żeby sam się z nim borykał i zapewne przyparty do muru, musiał się tak bronić, że zrobił temu chłopcu krzywdę. Pomijając wszystko, najwięcej pretensji mam do siebie samej.

      Usuń
    2. nie zadręczaj się, byłabyś potworem, gdybyś nie wyciągnęła wniosków z tego, co się stało

      Usuń
    3. Muszę poczekać aż mi przejdzie, ale w takich sprawach to strasznie powoli mi przechodzi. gdyby to dotyczyło mnie, już na drugi dzień spłynęłoby po mnie jak po kaczce, ale jak mi ktoś startuje do bliskich to dostaję białej gorączki:)

      Usuń
    4. O właśnie poczekaj aż opadną emocje.)

      Usuń
  5. Właściwie to nie wiem od czego zacząć – wszystko wydaje mi się ważne. Ze względu na milusińskich kochanych zaczynam od nich. Jestem przerażona tym, co piszesz. Nie żebym nie zdawała sobie sprawy z okrucieństwa dzieci, ale żeby tak już w przedszkolu?! Myślę, bo wszystko przede mną – że będę mamą zaborczą, że podobnie, jak Ty Marto będę musiała sobie powtarzać, że musi się usamodzielniać, musi radzić sobie sam … przecież nie będziemy przy nich wiecznie! (pomijając aspekt realno-biologiczny, jest to zwyczajnie fizycznie niemożliwe). Okropne dzieciary (niektóre) ale i okropni rodzice, no bo przecież taki wyzywacz glutowy nie wie nadal, że źle zrobił, skoro jego rodzice czują się urażeni wymiarem sprawiedliwości dziecięcej. Suma summarum – uczyć trzeba rodziców, nie ich pociechy;/
    A teraz książkowo – właśnie zabrałam się za Wyznaję, i wsiąkam, Twoje „potknąć się (o nią) nikomu nie zaszkodzi” bardzo mi się podoba!!
    A dołek – czy to nie wiosenne przesilenie? Ja mam tak zwykle, kiedy przebiśniegi wyglądają z wielkim bólem przez zmarzniętą ziemię (zawsze im współczuję!), śnieg ustępuje …kupom psim niestety, a słońce zniechęca (rozleniwia). Takie to uroki wiosny w fazie początkowej. Kończy się to u mnie podobnie – nie wiem, co ugryźć (czasem w dosłownym tego słowa znaczeniu).
    Dobrego humoru życzę!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To się cieszę, że czytasz Wyznaję, będzie o czym dyskutować:)
      Edukacja rodziców, jak najbardziej potrzebna. Ja wychodzę z założenia, że nauczycielki są z nimi te osiem godzin i widzą, co się dzieje. Jeśli zdecydowały, że nie ma co robić afery, uznałam, że miały do tego podstawy. Podobnie było, kiedy jakiś czas temu to mój syn dostał w oko od kolegi, obrażenia były poważniejsze, ale wyjaśniłyśmy to sobie w cztery oczy z mamą tego chłopca i dziś są dobrymi kumplami. Nie robiłam afery, nie obrabiałam nikogo za plecami, uznałam, że między dziećmi tak bywa, a nauczycielki czuwają, mają wykształcenie o wieloletnie doświadczenie, a przedszkole ma świetną opinię i panuje w nim dobra atmosfera. Niestety okazuje się, że moje podejście do życia różni się od podejścia innych. Nie mam jednak zamiaru się zmieniać i teraz skarżyć na każde dziecko, które się do potworka krzywo uśmiechnie, ale to jedno będę miała na oku.

      Nastrój wywołała pewnie ta szarówka za oknem,, która zaczyna mnie męczyć i ta cała przedszkolna sytuacja. Dzięki waszym wpisom, muszę to przyznać, jest mi dużo lepiej! Pozdrawiam:))

      Usuń
    2. Opowiedziałam wczoraj Mężowi o tej sytuacji z Twoim Synem i podziwialiśmy Go w dwójkę!! Dobrze zrobił, co nie zmienia faktu, że się denerwujesz;/ Ja też bym nie wiedziała co w takiej sytaucji zrobić;/ Zapewne zachować spokój - bo widać, że inaczej z Rodzicami tamtego dziecka się nie da. A panie - cóż, chyba tylko się łudzimy ich przygotowaniem do roli;/ Na oku - dobrze mieć!

      O Wyznaję pewnie porozmawiamy:)

      Pozdrowienia dla mądrego Potworka:)

      Usuń
    3. Dziękujemy za pozdrowienia. Z nauczycielek jestem zadowolona i to bardzo, i z ich zachowania w tej sprawie też. One muszą być bardzo dyplomatyczne, żeby dać do zrozumienia mojemu synowi, że mimo wszystko nie postąpił najładniej, załagodzić sprawę między chłopcami, bo w końcu są kolegami z grupy i jakieś normy społeczne ich obowiązują i nie wynosić naprawdę w sumie niewielkiego problemu na wyżyny. Moim zdaniem powinni się nawzajem przeprosić, podać sobie ręce i po sprawie.

      Usuń
  6. Marto, czapki z głów i gratulacje dla Twego małego synka, który już w wieku 5 lat jest prawdziwym facetem z jajami i umie samodzielnie rozwiązywać swoje problemy. Jak go przezywają czy gnębią, umie się obronić i będzie to umiał w przyszłości! Pogratulować walecznego dzieciaka.
    Jakby nie umiał walczyć - to dopiero byłby problem;)
    Żeby nie było seksistowsko - dziewczynki też powinny być waleczne!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sumie to rację masz:) Obronił się, ale chcę, żeby dobrze zrozumiano, że to była obrona, a nie bezpodstawna agresja.

      Usuń
  7. Na doła - rzuć wszystko i obejrzyj film:) to mi zawsze pomaga. O depresjach tego typu nie będę się rozpisywać, bo są mi bardzo bliskie.

    Książka - "Wyznaję" zaczęłam w nocy- na poczatku nie łapałam, teraz już idzie. Ale rzeczywiście o niej wszędzie pełno:)

    Dzieci - moja córka 4,5 latka, przedszkolanka, nie znosi bawić się z dziewczynami, z chłopakami jak najbardziej. Nie dawała żyć Filipowi i bawić mu się z innymi dziećmi. Szybka reakcja pan i moja rozmowa z córką pod tygodniu dały rezultat.Teraz już nie Filip na tapecie a Kuba i Wiktor:))) Ale jest ok. Tyle, że spinek jej nie przypniesz do włosów, a sukienkę zakłada z oporem, bo chłopaki nie noszą i będą się śmiać. Musze tłumaczyć. Zachowanie jednak mojej córki ostatnio odbiega od normy, przestałam sobie dawać radę, bo nic nie słucha. Musze wołać multum razy aby wstała z łóżka, poszła do łazienki i łaskawie się pozwoliła ubrać. Był tydzień, że ryczałam rano mężowi do słuchawki (dojeżdża pociągiem 100km do pracy). Przy 1,5 rocznym synu, który nie chce siedzieć, nie jest opieka nad starszą łatwa. Ręce mi opadają.

    Głowa do góry. Reakcja była dobra.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wyznaję nie jest łatwą książką, to na pewno nie:)
      Moi chłopcy też nie reagują od razu, nawet potrafią udawać, że nie słyszą. Trzymają już razem przeciwko mamie. Mężowi również nieraz płakałam w słuchawkę, szczególnie ciężko było, kiedy urodził się młodszy, a starszy miał dopiero 16 miesięcy, chyba nawet miałam coś na kształt depresji. W sumie jak pomyślę o tamtym czasie, to teraz jest dużo lżej. No ale matki wychowujące dzieci łatwo nie mają, wbrew temu co się nam chce wmówić.

      Usuń
    2. W udawaniu nie słyszenia moja córka też jest bardzo dobra:)U mnie różnica jest 3,3.
      Idealne macierzyństwo to tylko w gazetach:)))

      Usuń
  8. Ale mi zadałaś temat do przemyśleń! Swojego synka wysyłam do przedszkola od września, a teraz mamy podjąć strategiczną decyzję, do których przedszkoli zapisujemy się w systemie. Będę więc uczęszczać na rozmaite "otwarte drzwi" i zastanawiać się, która z okolicznych placówek będzie najlepsza dla mojego dziecka. Zobaczymy, jak to sięwszystko ułożyć, ale jak pokazuje przykład Twojego synka łatwo nie będzie. Ale mam nadzieję, że mój Mały też nie da sobie w kaszę dmuchać ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nic się nie martw, to jest naprawdę odosobniony przypadek. Nasze przedszkole jest naprawdę świetne i większość takich sytuacji nawet nie dochodzi do rodziców, bo nauczycielki dają sobie radę, godzą, wyjaśniają. To już trzeci rok naszego chodzenia do tego przedszkola i pierwszy incydent, rozdmuchany tylko przez rodziców. Mam dwóch chłopców w domu i widzę przecież, że nawet kochający się bracia wchodzą w konflikty, a co dopiero dzieci w dużej grupie. To jest również nauka życia społecznego, które składa się również z sytuacji konfliktowych, dlatego ja nigdy nie reagowałam i nie robiłam afery, gdy słyszałam, że kolega zachowuje się tak czy siak, bo mam pełne zaufanie do kadry nauczycielskiej. Ale niektórym rodzicom się wydaje, że mają w domu anioły, które idą w świat głosić anielskie przesłanie dobroci, a ja wiem, że małe dziecko przypomina wszystko, ale anioła najmniej:)

      Usuń
  9. Trudny wybór. Dobrą stroną szalonej reakcji byłoby to, że potworek miałby kim swoich dręczycieli straszyć ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie chcę być czarownicą straszącą niegrzeczne dzieci, ale jak będzie trzeba, to i tego zadania się podejmę;)

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...