poniedziałek, 4 lutego 2013

Uczciwa oszustka

Wczoraj wróciliśmy do domu po kilkudniowym wyjeździe. Nie była to wesoła podróż... Na smutek i zmęczenie nie ma jak dobra książka, a taka właśnie czekała już na mnie w domu. Powieść Tove Jansson Uczciwa oszustka na kilka godzin oderwała mnie od rzeczywistości, choć trudno napisać, że stała się pocieszeniem, bo nie jest to lektura zbyt optymistyczna. W sumie można się było spodziewać, bo Muminki to też nie są opowieści w kolorach Disneya i chociaż subtelnego humoru w nich nie brak, dużo jest też głębszych emocji i poważnych tematów.

Uczciwa oszustka zachwyciła mnie natychmiast dzięki pięknemu, minimalistycznemu językowi. Proste, jasne jak śnieg (którego w powieści nie brak) zdania. Żadnego przegadania, kwiecistego stylu, tylko starannie dobrane słowa naładowane emocjami. Mnie ten sposób pisania powalił na kolana, bo niezmiennie od lat zachwyca mnie proza, która potrafi być oszczędna w środkach stylistycznych, a jednocześnie tak ekspresyjna. Wielki ukłon w stronę tłumaczki, Haliny Thylwe, za osiągnięcie perfekcji, która wyraża się tym, że tłumacza w książce nie widać. To jedna z najlepszych powieści z jakimi się w życiu spotkałam. Jestem oczarowana, a gdy skończyłam lekturę, zdobyłam się jedynie na jęk zachwytu. Czysta przyjemność obcowania z twórczością znakomitej pisarki. W dodatku wydanie, jak to w Naszej Księgarni, perfekcyjne. Nawet układ strony, przejrzystość, duży druk i odstępy między linijkami wpisują się w atmosferę książki. Naprawdę chapeau bas!




Zimowy krajobraz, małe miasteczko Västerby i jego mieszkańcy, a wśród nich dwie kobiety Katri Kling i Anna Aemelin. Obie żyją na uboczu, stanowią część społeczności, a jednocześnie są od niej bardzo oddalone. Katri wzbudza szacunek i strach nie tylko ze względu na żółty kolor oczu, ale przede wszystkim przez swoją uczciwość, która nie pozwala jej na żadne fałszywe zachowanie, nawet na zwykłą uprzejmość, pojmowaną przez kobietę jako forma udawania, czyli oszustwa. Legendarna w Västerby uczciwość Katri, która powinna być przecież zaletą, okazuje się trudna do tolerowania. O wiele łatwiejsze byłoby jej życie, gdyby jednak nagięła się do ogólnie przyjętej gry pozorów. Katri opiekuje się młodszym bratem i jej celem nadrzędnym stało się zrealizowanie marzenia chłopca o własnej łodzi. Nie ma jednak na to środków finansowych, za to ma plan, jak je zdobyć. Anna jest z kolei sławną i bogatą ilustratorką książek dla dzieci, uwielbia malować leśne runo i na tym mogłaby poprzestać, ale dzieciom podobają się przede wszystkim króliczki, które po owym runie hasają i to właśnie one przyniosły jej popularność. Staje się panią od króliczków (jak Tove Jansson panią od Muminków). Artystka żyje samotnie w wielkim domu, otoczona wspomnieniami o zmarłych rodzicach. Katri postanawia wkraść się w łaski Anny i w ten sposób zdobyć pieniądze na budowę łodzi. Jak ma się to do jej uczciwości? Obie kobiety połączy przedziwna relacja, a sprawy się skomplikują. Atmosfera w małym, otulonym śniegiem miasteczku stanie się coraz gęstsza i ciążyć będzie nie tylko głównym bohaterkom. Doskonały jest też wątek bezimiennego psa, który zawsze towarzyszy Katri, bardzo ciekawe spojrzenie na relacje człowieka ze zwierzętami.

Wszechwiedzący narrator doskonale prowadzi czytelnika, ale w niektórych momentach oddaje głos Katri i wtedy jej myśli potęgują dodatkowo uczucia niepokoju i ciekawości. Kim jesteś uczciwa oszustko? Co sprawiło, że taka się stałaś? Więcej pytań niż odpowiedzi, żadnych prostych wyjaśnień, rozwiązań, wykładania kart na stół. Zachowania bohaterek zaskakują, niepokoją i na koniec pozostawiają nas całkowicie zagubionych z mnóstwem przemyśleń nad ludzką naturą. Śnieżnobiałe krajobrazy kontrastują z ciemną stroną człowieka, wyostrzają każde zachowanie, stają się tłem doskonałym, bo na nim wszystko lepiej widać. Niestety, zobaczyć nie oznacza tutaj zrozumieć. 

Powieść Tove Jansson to dowód na to, że z pozoru proste historie mają najczęściej największą moc. Rozpoznajemy w nich nas samych, bliskie nam uczucia, wątpliwości, problemy. Nic to, że akcja rozgrywa się daleko stąd, miałam wrażenie, że mogłaby równie dobrze rozgrywać się w moim, pokrytym śniegiem, mieście. Samotność w społeczności, pragnienia i brak możliwości, aby je realizować, miłość i nienawiść to kwestie zawsze aktualne, bliskie każdemu. Chociaż Jansson wydała Uczciwą oszustkę w 1982 roku, akcja jest prawdopodobnie jeszcze wcześniejsza, a my odkrywamy ją teraz, tekst nie postarzał się wcale. To właśnie stanowi, według mnie, o wielkości literatury: uniwersalność jej przekazu i jej ponadczasowość. 




3 komentarze:

  1. Bardzo mnie zainteresowała Twoja opinia o "Uczciwej oszustce". Lubię prozę oszczędną w środkach artystycznych. Poszukam, bo mam ochotę przeczytać.Dzięki.

    OdpowiedzUsuń
  2. Recenzja błyszczy śniegiem :) bardzo mnie zachęciła chociaż i tak od dawna czekam na tę książkę (i na wolny czas na przeczytanie jej:)) Dzięki za szwedzką (?) okładkę, sama do niej nie dotarłam, a jest zdecydowanie godna uwagi. Po muminkowemu urocza :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawda? Lubię porównywać różne wersje okładek. Aspekt wizualny książki ma dla mnie duże znaczenie. To szwedzka okładka,fińska jest taka sama, a tytuł
      Kunniallinen petkuttaja

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...