środa, 20 marca 2013

Oto jest Paryż, czyli jak wkrótce spełni się dziecięce marzenie

Na pewno znacie to uczucie, które doskonale opisał Proust na przykładzie kultowej już madeleine. Chodzi o  nagłe przywołanie wspomnienia z dzieciństwa, które drzemie gdzieś głęboko ukryte i pod wpływem niespodziewanego impulsu wraca z wielką mocą, wywołując falę emocji związanych z tym, co kiedyś przeżyliśmy. Przytoczę mały fragment, bo W poszukiwaniu straconego czasu to lektura, na punkcie której mam lekkiego bzika:

I z chwilą gdy poznałem smak zmoczonej w kwiecie lipowym magdalenki, którą mi dawała ciotka (mimo że jeszcze nie wiedziałem i aż znacznie później miałem odkryć, czemu to wspomnienie czyniło mnie tak szczęśliwym), natychmiast stary, szary dom od ulicy, gdzie był jej pokój, przystawił się niby dekoracja teatralna do wychodzącej na ogród oficynki, którą zbudowano dla rodziców od tyłu (owa ścięta ściana, jedyna którą wprzód widziałem) i wraz z domem miasto, od rana do wieczora i w każdym czasie, rynek, na który wysyłano mnie przed śniadaniem, ulice, gdzie załatwiałem sprawunki, drogi, którymi się chodziło, kiedy było ładnie. I jak w owej zabawie, w której Japończycy zanurzają w porcelanowym naczyniu pełnym wody kawałeczki papieru z pozoru byle jakie, które, ledwo się zanurzywszy, wydłużają się, skręcają, barwią, różniczkują się, zmieniając się w kwiat, w domy, w wyraźne osoby, tak samo teraz, wszystkie kwiaty z naszego ogrodu i z parku pana Swanna, i lilie wodne z Vivonne, i prości ludzie ze wsi, i ich domki, i kościół, i całe Combray, i jego okolice, wszystko to, przybrawszy kształt i trwałość, wyszło — miasto i ogrody — z mojej filiżanki herbaty.


Własnie kilka dni temu coś takiego mnie spotkało na widok zapowiedzi cudownego albumu Miroslava Saska Oto jest Paryż. Książkę zobaczyłam pierwszy raz jako dziecko na półce koleżanki, której wujek przysyłał lektury dziecięce z Londynu. To były jeszcze lata siedemdziesiąte i na pewno mój pierwszy świadomy kontakt z pojęciem Paryż. Zazdrościłam bardzo koleżance, że ma taką ładną kolekcję zagranicznych książek, ale najbardziej pragnęłam tego albumu Saska. Chyba nawet płakałam rodzicom z tego powodu, a gdy tylko szliśmy w znowu w odwiedziny, zaraz pytałam  czy mogę obejrzeć i uwielbiałam te chwile, gdy dawano mi święty spokój na czas wizyty, mogłam sobie siąść i wertować. W końcu jednak trzeba było z żalem odłożyć na półkę. Gdzieś w głębi duszy, za każdym razem, marzyłam, że mi go podarują. Byłam pewna, że zasłużyłam na niego bardziej. Niestety! Musiałam się pogodzić z faktem, że takiej książki nigdy nie będę mieć. Po latach zapytałam nawet koleżankę, czy jeszcze ją ma, odpowiedziała, ze pewnie gdzieś leży, w piwnicy, u jej rodziców. W piwnicy!!! Nie miałam racji, że zasługiwałam na nią bardziej? U mnie na pewno leżałaby na honorowym miejscu i była jedną z tych ukochanych lektur.

Potem zapomniałam o niej, przegapiłam nawet reedycję z 2004 roku oraz wydanie francuskie, ale widocznie nie tak się miała skończyć ta historia, bo Dwie Siostry już wkrótce wydadzą Oto jest Paryż po polsku!



Miroslav Sasek (1916-1980) pochodził z Czechosłowacji, był z wykształcenia architektem, studiował też w paryskiej Szkole Sztuk Pięknych. W 1948 roku, z powodów politycznych, wyemigrował do Monachium, gdzie pracował między innymi dla Radia Wolna Europa. W 1959 roku ukazała się pierwsza z osiemnastu książek serii This is.... zatytułowana This is Paris. Sasek wspaniale ukazał dzieciom Paryż końca lat pięćdziesiątych. Ilustracje są proste, czytelne i przemawiające do wyobraźni. Wiem, bo sama tego doświadczyłam. Zresztą Sasek był wielokrotnie nagradzany, między innymi dwukrotnie otrzymał New York Times Choice of Best Illustrated Books of the Year za  This is London i This is New York.

Katedra Notre-Dame

Żelaznej Damy chyba nie muszę przedstawiać:)

Panorama Paryża według Saska


Planujemy w te wakacje pierwszą świadomą podróż potworków do Paryża, bo choć tam mieszkali jako niemowlęta, nic oczywiście nie pamiętają. Opowiadamy im, pokazujemy zdjęcia, ale ten album nie mógł się pojawić w lepszej dla nas chwili. Czekam na jego premierę niecierpliwie i wszystkim wokół o nim opowiadam, więc wam również. Mam nadzieję, że ukaże się w Polsce cała seria. Jestem pewna, że potworki pokochają tę książkę, tak jak Mapy Mizielińskich, a gdy pojawimy się w Paryżu, będą rozpoznawać miejsca z ilustracji. Zapowiada się świetna przygoda literacko-podróżnicza. Sama uwielbiam zwiedzać miejsca, o których czytałam, nakładać obrazy na słowa. Przecież do Paryża też najpierw wyjeżdżałam dzięki literaturze.

Nie ma lepszych książek, aby maluchy mogły poznawać świat zanim w niego naprawdę ruszą. Poza tym to wspaniały prezent dla każdego dziecka, na pewno będzie przez Dwie Siostry pięknie wydany (kto widział ich pozycje, ten wie, czego się może spodziewać). Nie wiem, co mogłabym jeszcze więcej napisać? Może, że to klasyka ilustracji dziecięcej, którą zachwycił się cały świat. W dodatku polskie wydanie, podobnie jak reedycja angielska z 2004 roku, ma posiadać suplement z informacjami o współczesnym Paryżu. Dla mnie, zakochanej bez pamięci w tym mieście, to pozycja absolutnie obowiązkowa. A dla dziecka, które się we mnie odezwało na widok tej okładki, to w końcu spełnienie marzenia. Album Miroslava Saska Oto jest Paryż po polsku na mojej półce. Chyba kupię dwa egzemplarze, bo jak potworki się dorwą, to serce mi będzie pękać! A ja chcę, żeby był tylko mój. 




 Łuk Triumfalny

 Esplanade des Invalides


Opera Garnier

 Sklep z koniną (istnieją takie do dziś)

 Metro 

Place de la Concorde


 Bukiniści

 Kilka innych pozycji z serii This is...
Więcej o autorze i jego książkach znajdziecie TU




4 komentarze:

  1. Nie wiedziałam, że jest taka seria. Przepiękne ilustracje, kupię na pewno, bo to musi być perełka i warto ją poznać i to nie tylko przez dzieci. A że moja mama też ma fioła na punkcie Paryża (jest romanistką) to dostanie ją w prezencie:)
    Ps. Jesteś drugą osobą, poza moją rodzicielką o której wiem, że przeczytała Prousta, jak tego dokonałaś? Bo to podobno sztuka ogromna jest, a mnie nie udaje się jej okiełznać:(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przeczytałam najpierw nieco z obowiązku (na studiach musieliśmy znać całość, bo profesor wymagał)i po francusku, po polsku mi nie wchodziło w ogóle, mimo że doskonały Boy przecież tłumaczył. Łatwiej też zrozumieć, znając życie Prousta, epokę, w której żył i ludzi, o których pisał. Wtedy staje się to swoistą kroniką opisującą tamte czasy. Proust wzorował się na prawdziwych osobach i wydarzeniach, co wielu miało mu potem za złe, więc ciekawe jest odkrywanie, co o nich myślał i jak ich widział. Poza tym wraz z wiekiem i przybywaniem wiedzy, za każdym razem czyta się już łatwiej.

      Usuń
  2. Nie da się ukryć, że te ilustracje mają coś w sobie :) Udanej wycieczki do Paryża!

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...