poniedziałek, 18 marca 2013

Tylko proszę cię, proszę - zmień ton!

Wpis usunęłam, nie mam czasu usuwać chamskich komentarzy ani ochoty odbierać jeszcze bardziej chamskich maili. Myślałam naiwnie, że wyjdzie z tego konstruktywna dyskusja. Nie wyszła. Pozdrawiam wszystkich, którzy wiedzą najlepiej i życzę im tego samego, czego oni mnie. Wracam do książek. Dobrego dnia




Ja wiem wszystko, nawet to, czego nie wiem i tak wiem!

21 komentarzy:

  1. W ogóle nie oglądam programów literackich w telewizji, z jednego prostu powodu - są emitowane o takich godzinach, że mnie albo nie ma w domu albo śpię. Xięgarnię widziałam kilka razy i zniechęciłam się mocno. Muszę zacząć słuchać tych radiowych skoro tak chwalisz. Bardzo lubię za to Książki - magazyn do czytania i Papermint. Poza tym wychodzę z założenia, że niech każdy czyta co mu się podoba, chce czytać Greya niech czyta, chce Joyce'a proszę bardzo, w dobie takiej niskiego poziomi czytelnictwa powinno się promować czytanie w ogóle, a nie od razu sięganie po często ciężkostrawnych autorów i właśnie programy literackie w myśl zasady różnorodności niech pokażą różne tytuły warte uwagi, bestsellery i opatrzą obiektywnym! komentarzem, a nie przyklejaniem od razu łatki 'dla ambitnych', 'dla gospodyń domowych' itd.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzeczywiście, nie wzięłam na tapetę pory emisji tych programów, która dla wielu jest absurdalna. Też wolę prasę, chociaż żałuję, że na Książki ukazują się tylko raz na kwartał. Mam jednak trochę dystansu do tego, co czytam, bo widać od razu, że pisma żyją z reklam i recenzji sponsorowanych, z czego zarzutu czynić nie mogę, bo na pewno nie wyżyją z czytelników jedynie. Dlatego ja sięgam teraz po Nowe Książki. Zero reklam, same recenzje i to w większości świetnych, choć nie mało medialnych specjalistów. Określenie "literatura dla gospodyń domowych" uderza mnie bardzo, bo teoretycznie ja się zaliczam do tego kręgu czytelniczek. Wybrałam pracę w domu ze względu na dzieci, a jednak czytam ambitną literaturę i jak widać po mailu dziennikarza, jestem nieźle zorientowana w temacie książek.

      Usuń
  2. A ja się nie zgadzam:) Dlaczego u nas nie można powiedzieć wprost, że dana książkę uważa się na np. kiczowatą? Tak, jak to określili w Xiegarni? Dlaczego o czytających należy wyrażać się tylko z respektem, nie dyskutując przy tym, o tym _CO_ czytają? Nie mówię tutaj o dyskusji o osobie, ale o książce.

    Dlaczego w przypadku literatury jest to tak często krytykowane? A już w odniesieniu do tv nikt się nie krępuje wyrażać swoich opinii. Ty również:

    "Jakoś tak się układa u nas, że telewizja ogólnie aż za bardzo schlebia niskim gustom widzów, natomiast programy kulturalne nie bardzo potrafią do nich dotrzeć."

    Dlaczego w jednym przypadku "ośmielasz się" określać gusta widzów, jako niskie a w przypadku literatury typu Grey i im podobnych, już nie?

    Nie rozumiem.

    Lubię wymienione przez Ciebie programy, ale być może innych rzeczy od nich oczekujemy. Dla mnie to przyjemne w formie i treści (zazwyczaj) kolejne źródło informacji o książkach, filmach czy muzyce. Jeśli nie zgadzam się z poglądami prowadzących, to ok, mam na to swoje argumenty.

    Nigdy jednak nie zdarzyło mi się w tych programach odczuć, że ktoś chce mnie pouczać. Ja to odbieram jak opinie Justyny Sobolewskiej, Andrzeja Franaszka czy Anny Kałuży o danej pozycji, z którymi wcale nie muszę się zgadzać. Mnie oni mają poinformować, moze zachęcić, może przestrzec, ale to JA decyduje, co zrobię z informacjami przez nich podanymi. (nota bene na mnie działa jak płachta na byka bardziej Franaszek, który bez względu na to o jakim tytule mówi, wypowiada się zawsze z takim namaszczeniem i powagą... no przysłowiowy kij w... Kałuża mnie nie drażni. Bonowicz za to wiecznie uśmiechnięty:))

    Nic więcej, tylko tyle.
    Pozdrawiam
    Ania


    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W zdaniu, które przytoczyłaś, a w którym się "ośmielam", chodzi mi o to, że programy literackie nie starają się dotrzeć do większej ilości odbiorców,chociaż ogólnie telewizja to czyni. W tym także do tych, którzy czytają słabą literaturę, aby ciągnąć ich w górę, ale bez kpienia z nich. Nie chodzi mi o wmawianie im, że to dobrze, że czytają byle co, żeby tylko czytali, ale zauważenie ich istnienia i pokazanie im, że mogą czytać coś lepszego. Przecież to są jednak czytelnicy, może przy odpowiedniej pomocy mogliby się stać wyrobionymi czytelnikami. Tylko trzeba do nich też mówić.

      Co z tego, że trafiają w niszę, jeśli czytelnictwo spada, a książki wartościowe nie wypływają na szersze wody. Dalej twierdzę, że jest jakiś błąd w komunikacji i staram się go znaleźć. Mogłabym pozostać w samozadowoleniu, że ja rozumiem i ja czytam, a reszta mnie nie obchodzi. Ale wolałabym, żeby jednak Polacy coraz więcej czytali coraz lepszą literaturę. A do tego nie zachęci hermetycznie zamknięta dyskusja o książce. Tu nie chodzi o zgadzanie się czy nie z opiniami krytyków, bo to normalne, że każdy ma swoje zdanie, ale o sposób w jaki mówią oni do widza. W Hali odlotów czuje się on uczestnikiem rozmowy, w wielu innych przypadkach nie zostaje nawet do niej dopuszczony.

      I absolutnie nie jestem przeciwna krytykowaniu marnego pisarstwa, należy to robić i to jak najczęściej, ale nie jestem wcale przekonana co do metody.

      Usuń
  3. Zgadzam się z Tobą całkowicie. I nie piszę tego w formie przytakiwania, bo tak jest najłatwiej i najwygodniej.
    Nie oglądam programów gadających głów, bo mnie tak samo denerwują jak przed laty artykuły w pismach tematycznych. Były kiedyś takie: "Życie literackie", "Literatura", "Literatura na świecie". Wtedy ja, skromna studentka, po zapoznaniu się z kilkoma tekstami krytyków literackich, tak się zdołowałam, że czasami skutki odczuwam jeszcze dziś po latach. Bo jak to? czytam po polsku, z uwagą i w skupieniu i kompletnie nie rozumiem o co autorowi chodzi? nie potrafię wyłuskać myśli wysokiego lotu, więc pewnie nie nadaję się na wykształconą humanistkę.
    Być może zbyt jednostronnie podchodzę do propozycji dyskusji telewizyjnej, może przez całkowitą rezygnację z oglądania ja sama coś tracę. Nie wiem.

    Dziś, po latach, mogę sobie pozwolić na luksus bycia humanistką-amatorką, z wszelkimi tego konsekwencjami. A główną jest to, że sobie czytam lekką i mało wymagającą popularną literaturę dla "gospodyń domowych" i wcale nie mam zamiaru się tego wstydzić. Co więcej, właśnie o takiej przede wszystkim chce mi się teraz pisać na własnym blogu. O wartościowych dziełach" już piszą inni, robiąc to o wiele lepiej ode mnie. A kto uważa to za blogowy obciach, niech nie czyta - nie ma przymusu.

    Przez lata naczytałam się tyle ambitnych dzieł, że mój mózg ma jej dosyć.
    Młodzi, drapieżni intelektualiści jeszcze nie wiedzą tego, jak różne są wybory czytelnicze w zależności od wieku i doświadczeń życiowych człowieka. Przekonają się o tym dopiero po latach.

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za twoją opinię i również pozdrawiam:)

      Usuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

      Usuń
    2. Nie męcz się dłużej, bo wszystkie komentarze i tak usunę. Nikt więc nie będzie miał okazji poznać się na twojej błyskotliwości.

      Usuń
    3. Swoją drogę to niezwykle szlachetna postawa, że chcesz bronić prawa do bycia głupim w imię wolności słowa i wyboru. A ja w imię tych samych wartości chcę, żeby w ogóle wiedzieli, że mają wybór i nie muszą poprzestawać na byle czym. Idźmy teraz każdy swoją drogą i niech się one już więcej nie przetną. Czego tobie i sobie życzę.

      Usuń
    4. Marta, wrzuć na luz. Świata tutaj nie zbawisz, a tylko się musisz potem z hejterami szarpać:) Poleć lepiej jakąś dobrą książkę. Pozdrawiam!

      Usuń
    5. Agato - przede wszystkim witam cię na moim blogu. Moje nerwy mają się dobrze, po prostu bardzo nie lubię chamstwa. Nie wiem, czy czytałaś te anonimowe wpisy, najpierw usuwałam całkowicie, potem zostawiłam, wiadomość o tym, że były usuwane, ale nie mam czasu na moderację bloga, a to jest strasznie absorbujące, żeby nie dopuścić do wylania się jadu. A poza tym chamstwo mnie odrzuca, więc usuwałam jak leci, ale teraz trochę żałuję. Chciałam je nawet przywrócić (nie da się) lub wkleić znowu, ale wyglądałoby to jak gdybym to ja takie opinie wypowiadała. Pierwszy raz mi się zdarzyły takie słowa tutaj i poczułam, że mój blog został zanieczyszczony. Ktoś mi tu z buciorami obklejonymi błotem wlazł, a ja nie chcę tu takich ludzi. A książkę polecę już jutro, zapraszam:)

      Usuń
  5. Matko jedyna, mam nadzieję, że to nie przeze mnie:) Nie żebym uważała się za pępek świata, ale oprócz mojej, odmiennej, opinii nie zauważyłam innych głosów, które wchodziłyby w dysputę z Twoimi poglądami.

    Szkoda, że tak się stało, bo choć się nie zgadzam w 100%, to rozumiem o co Ci chodzi. I sama byłam ciekawa, jak potoczą się losy tej dyskusji: może rzeczywiście pojawiłby się pomysł, jak z książkami trafić pod strzechy?

    Ania

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Absolutnie nie przez ciebie:) Twój wpis był jak najbardziej ciekawą i kulturalnie wyrażaną opinią, miałam właśnie nadzieję, że takich głosów będzie więcej.

      Usuń
  6. Nie zdążyłam przeczytać tego wpisu, więc nie wiem dokładnie o czym mowa, trochę domyślam się z komentarzy, że o literaturze dobrej i złej oraz o czytelnikach wybierających jedną i drugą. Szkoda nerwów moim zdaniem. Zapewne dużo mądrzejsi od nas głowią się nad tym, jak zachęcić ludzi do czytania lepszej literatury i sposobu jakoś nie znajdują.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja czytałam wpis, w pełni się z nim zgadzam. Nawet zaczęłam pisać komentarz, ale musiałam przerwać. Chciałam w tym komentarzu wyrazić pogląd, że właściwie wszystko sprowadza się do kultury - człowiek kulturalny nie traktuje innych z góry, wypowiada się jasno i prosto. I sądząc po tym co sprowokowałaś miałam rację. Powiedziałabym żebyś się nie przejmowała, ale wiem dobrze czym jest taka fala chamstwa. Pozdrawiam serdecznie i życzę, mimo wszystko, miłego wieczoru. Magda

    P.S. A ja zaraz wybiorę sobie jakąś lekturę dla gospodyń domowych. Tak patrzę po półkach... Co by tu...Może "Widmo przyszłości" Mariana Zdziechowskiego? M.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nawet się bardzo nie przejęłam, tylko nie chciałam, żeby to "wisiało" na moim blogu, więc dzisiejszy dzień spędziłam na pilnowaniu i usuwaniu natychmiast. Już więcej się w to nie wpakuję:)

      Usuń
  8. Popieram poprzedniczkę, wszystko zależy od kultury piszącego. Nie rozumiem osób, które w sposób autorytarny wypowiadają się, że jedna książka jest cacy, a inna be (no może poza krytykami literackimi- to niejako ich zawód, ale i oni nie są nieomylni). Gadających głów nie słucham (z reguły), bo telewizji nie oglądam, ale jak i mnie się zdarzy usłyszeć takową to widzę jak pięć, czy sześć osób dysponujących odpowiednim poziomem wiedzy spiera się, czy coś jest dobre, czy złe. Czyli i wśród nich nie ma konsensusu. Jeden twierdzi, że pozycja genialna, a drugi, że powiela przetarte ścieżki i każdy z absolutnym przekonaniem o swojej racji. Nie odmawiam im prawa do takich sporów, bo może są osoby, które potrzebują takich drogowskazów. Ale mnie osobiście rażą takie sądy, zwłaszcza, jeśli uchybiają potencjalnemu czytelnikowi - przysłowiowym gospodyniom domowym, kucharkom, czy amatorom wszelkich literackich hamburgerów. Nie lubię tego typu wypowiedzi, bo robi mi się przykro, kiedy ktoś uważa, że czytanie książki która we mnie wywołała tyle pozytywnych emocji nazywa pozycją po której należałoby się poddać lobotomii mózgu. Nie wydaje mi się abym czyta pozycje z tzw. niższej półki, co nie oznacza, że czasem po takowe nie sięgam i nie powiem, że bez przyjemności. A tak w ogóle to nie zdążyłam przeczytać wpisu- więc przepraszam, jeśli piszę nie na temat.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Piszesz całkiem na temat. Czyli jednak ludziom robi się przykro! I o to mi właśnie chodzi. To nie powinno być przykre i wykluczające z kręgu wtajemniczonych. Nie powinno być kpiące i pogardliwe. Pamiętam jak we Francji w zaprzyjaźnionej rodzinie, rodzice zwracali dziecku zawsze uwagę przy stole, żeby nie mówiło, że coś jest obrzydliwe i niesmaczne, zwłaszcza kiedy inni to jedzą. Należy powiedzieć MNIE to nie smakuje, wolę coś innego, ponieważ powiedzeni, że coś jest niedobre może urazić kogoś, kto to uważa za smaczne. Jeśli takie zachowanie wpaja się jako podstawę savoir-vivre'u już małym dzieciom, to tym bardziej powinno ono być bliskie dorosłym. Zresztą jest i inne powiedzenie "Nie zgadzam się z tym co mówisz, ale oddam życie, abyś miał prawo to powiedzieć.". Nie podoba MI się to, co czytasz, ale masz prawo to czytać i nie jesteś przez to gorszym, wybrakowanym człowiekiem. Po prostu trochę szacunku, to wszystko o co mi chodzi>

      Usuń
  9. I właśnie dlatego tak chętnie odwiedzam blogi, których autorzy szanują czytelników. Między innymi twój.

    OdpowiedzUsuń
  10. Czytałam ten pierwszy komentarz anonima i pomyślałam sobie "dlaczego mnie to dziwi?" - taki się nigdy nie podpisze. W pierwszej chwili chciałam zareagować, ale już się nauczyłam nie karmić trolla i tak się spodziewałam, że wykopiesz te śmieci z bloga.
    To jest niestety ta ciemna strona sieci - tworzymy swoje miejsce dla gości, staramy się, ale jeśli blog jest ogólnodostępny to każdy może wejść, nabrudzić, obrazić wszystkich i bezkarnie sobie pójść, ciesząc się jeszcze z tego.
    Nie dajmy się jednak chamstwu.
    Tak trzymać :)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...