Prawie każdy z francuskich prezydentów miał na swoim koncie różne grzeszki damsko-męskie. Świeżo w pamięci pozostają jeszcze perypetie Nicolasa Sarkozy'ego z Cécilią i Carlą. Ale podobno zdarzyło się to też Chiracowi. François Mitterand przez lata prowadził dwa odrębne życia - to w pałacu z oficjalną rodziną i drugie w paryskim apartamencie z kochanką i córką Mazarine. Właściwie im bardziej się cofamy w historii, tym sposób podejścia do związków pozamałżeńskich był bardziej tolerancyjny. Kiedyś posiadanie kochanki przez mężczyznę o wysokiej pozycji społecznej było normą, raczej dziwiło, gdy jej nie miał. Natomiast zawsze Francuzi cenili sobie dyskrecję w sprawach prywatnych i to się akurat nie zmieniło od czasów chyba największego skandalu z udziałem francuskiego prezydenta.
Marguerite Steinheil
Félix Faure
Prezydent Félix Faure zmarł w niebieskim salonie Pałacu Elizejskiego w ramionach Marguerite Steinheil 16 lutego 1899 roku. Mówiono, że złożył ofiarę z życia na ołtarzu Wenus, a plotki donosiły, że stało się to podczas stosunku oralnego. Odtąd Marguerite nazywano pompe funèbre (dosłownie: pompa pogrzebowa), czyli zakład pogrzebowy. Aby uniknąć ogromnego skandalu, panią Steinheil wyprowadzono pośpiesznie z pałacu tylnym wyjściem. Jak zwykle, bo nie była przelotną znajomością. Prezydent Faure był szczerze zakochany w Marguerite i planował nawet rozwód, aby poślubić nową wybrankę, z którą utrzymywał bliskie relacje od dwóch lat, często goszcząc ją w "salon bleu".
Chociaż Paryż aż trząsł się od plotek, w prasie natychmiast pojawiły się relacje o godnej śmierci prezydenta w otoczeniu najbliższej rodziny. Pozory zostały zachowane i nikt z bezpośredniego otoczenia zmarłego nie puścił pary z ust. Udało się zatuszować te nietypowe okoliczności ostatnich chwil głowy państwa aż do kolejnego skandalu z udziałem pani Steinheil.
Tak spędził ostatnie chwile prezydent Faure
Oficjalnie: prezydent umiera w otoczeniu rodziny
Pechowa kochanka prezydenta była żoną malarza Adolfa Steinheila, ale nie układało im się najlepiej, więc pani Steinheil oddawała się innym życiowym przyjemnościom. Prowadziła salon, w którym spotykali się znani ludzie ze świata polityki i sztuki, oraz romansowała z wieloma mężczyznami.
Kolejny raz zrobiło się o niej głośno, gdy w 1908 roku w jej domu znaleziono ciała jej matki i męża, a ją samą związaną i zakneblowaną. Mąż został uduszony, matka zmarła na atak serca, a Marguerite twierdziła, że zostali napadnięci przez trzech mężczyzn i kobietę, ubranych na czarno. Przypuszczano, że napastnicy mogli szukać dokumentów, które należały niegdyś do prezydenta Faure, a mających związek z aferą Dreyfusa.
Policja jednak podejrzewała panią Steinheil, tyle że nie miała dowodów jej winy. Ta próbowała obarczyć podejrzeniami jednego ze służących, podrzucając mu perłę pochodzącą z naszyjnika, podobno skradzionego przez włamywaczy. Zdemaskowana, nie potrafiła trzymać się jednej wersji wydarzeń, zmieniając wciąż zeznania, aż w końcu ją aresztowano. W trakcie procesu wyszły na światło dzienne wszystkie intymne tajemnice Marguerite dotyczące relacji z wpływowymi mężczyznami. Aferę próbowali wykorzystać politycy opozycji, oskarżając kobietę o otrucie prezydenta na zlecenie syndykatu żydowskiego (Félix Faure był przeciwny rewizji procesu kapitana Dreyfusa). Dzięki dobrym adwokatom udało się uzyskać uniewinnienie, chociaż sędzia nazwał zeznania oskarżonej stekiem kłamstw.
Marguerite Steinheil w więzieniu. W tle przypomnienie feralnej nocy, gdy zginęli jej mąż i matka
Po procesie, którym żyła cała Francja, wyjechała do Anglii i tam, pod zmienionym nazwiskiem, poślubiła angielskiego barona. Jako lady Abinger żyła aż do 1954 roku.
Króciutki film z angielskiego ślubu Marguerite:
W 2009 roku nakręcono film na podstawie tej niezwykłej historii - Kochanka prezydenta (http://www.cinereves.com/films/historique/847-la-maitresse-du-president)
Świetny wpis z wielkim zainteresowaniem przeczytałam.Masz wiedze i czuć ogromną miłość do Francyji:)A swoja drogą ostatnich chwil prezydenta F. niejeden pan z pewnością by pozazdrościł.
OdpowiedzUsuńUwielbiam czytać. Kocham język francuski i Francję. A u Ciebie znalazłam połączenie obu tych rzeczy, na dodatek w świetnym stylu pisarskim, więc na pewno będę wierną czytelniczką :) i muszę sporządzić listę książek do znalezienia w mojej bibliotece osiedlowej :D
OdpowiedzUsuńKobiety ... one zawsze doprowadzają mężczyzn do zguby :-)
OdpowiedzUsuń