wtorek, 7 stycznia 2014

Powrót do wirtualnej rzeczywistości z Małą paryską kuchnią

Ależ sobie ostatnio poleniuchowałam i odpoczęłam od Internetu! No ale czas wracać do wirtualnej rzeczywistości.  U mnie coraz ciężej z czasem na bywanie w sieci, więcej się dzieje w życiu moim i nie ukrywam, że ciekawiej tam niż tutaj. Początkowa fascynacja możliwościami, jakie daje Internet, powoli się wypala na rzecz możliwości, jakie daje prawdziwy świat. Ale że praca tu, wielu cudownych ludzi i spotkań jednak tu się przydarza, więc odciąć się tak zupełnie jakoś żal.

Święta były rodzinne, miłe, ciepłe i przyjemne. Sylwester jak na mnie zaskakująco udany, bo normalnie bardzo nie lubię tej imprezy i od lat spędzam ostatni dzień roku, bez szumu i świętowania, w domowym zaciszu z najbliższymi mi ludźmi. Ale tym razem znajomi namówili nas na wypad do Wrocławia, na koncert organizowany prze II program TVP i RMF FM. Trochę się bałam, bo już widziałam dwie ciężarne plus dwa potworki w tłumie pijanym i opętanym zabawą, ale zupełnie niepotrzebnie. Było bezpiecznie i spokojnie, chłopcy bawili się świetnie, my też trochę potupaliśmy w rytm przebojów z naszej młodości. Przed północą wróciliśmy do domu, aby jednak życzenia złożyć sobie we własnym gronie.

A pierwszego dnia 2014 roku, oddałam się wnikliwej lekturze Małej paryskiej kuchni Rachel Khoo (prezent od mamy)Autorkę tej pięknej książki kucharskiej bardzo cenię i lubię, bo to młoda kobieta, która wie o czym pisze. Jej marzeniem była nauka w słynnym Le Cordon Bleu. Spakowała walizki, przeprowadziła się do Paryża, gdzie zamieszkała w maleńkim mieszkanku i oddała się z pasją poznawaniu francuskiej kuchni. Efekt jest taki, że dzisiaj ma świetny program kulinarny na BBC i wydaje właśnie drugą książkę kucharską Little French Kitchen (Mała francuska kuchnia). 

Co wyróżnia Rachel? Zapewne uroda, wdzięk, uśmiech oraz to, że przypomina nieco Nigellę w swojej nieskrywanej radości gotowania i jedzenia, ale przede wszystkim udowodniła, że kuchnia francuska nie jest skomplikowana, a wspaniałe dania można przygotowywać nawet w mikroskopijnej kuchni. Mnie przekonywać nie musiała, wiele lat miałam bardzo podobne warunki do gotowania, jakie miała Rachel. Kto widział jej program w tv, wie, o czym piszę. W dodatku brak u niej tych wszystkich kuchennych gadżetów, tak ostatnio modnych i niezbędnych. Jej wyposażenie można określić jako "retro" i ma to swój wielki urok, a przy okazji przypomina, że dobra kuchnia, to naprawdę nie jest kwestia akcesoriów, ale serca i cierpliwości. Gotowanie według Rachel to powrót do tradycji, do prostej radości, do klasyki. Coś, co mi bardzo pasuje, bo nie jest mi po drodze z kuchnią molekularną, czy taką, gdzie oczy mają więcej radości niż żołądek. 

Autorka świetnie zna francuskie realia, zna język, czuje po prostu klimat miasta i w krótkich tekstach, rozpoczynających każdy z rozdziałów, tłumaczy, jakie jest paryskie podejście do jedzenia.

Jestem absolutnie pod urokiem tej książki kucharskiej. Bardzo polecam, bo pięknie wydana przez Albatros, ze świetnymi zdjęciami i, co najważniejsze, z przepisami na najbardziej klasyczne i charakterystyczne dania, ale z nutką własnej inwencji. Teraz czekam na więcej z Małą francuską kuchnią, która zawierać będzie sztandarowe dania z całej Francji. Powinna się ukazać w tym roku, tuż przed wakacjami lub jesienią. 

Kto chciałby poznać lepiej czarującą i kompetentną Rachel Khoo, niech zajrzy na jej profil FB. Nie da się jej nie polubić, a ja dodatkowo czuję w niej bratnią duszę, zafascynowaną Paryżem i Francją.

Wszystkim życzę też wspaniałego Nowego Roku 2014!!!
























A już wkrótce






1 komentarz:

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...