Fot. Dorota Pięta
Dziwny to był tydzień, bo wyrwał
mnie z mojej prowincji w tłum krakowskich Targów Książki. Już ciężko mi było się na nich odnaleźć rok
temu jako zwiedzająca, a teraz z pozycji debiutantki rozdającej autografy…
Dobra, nie będę tu kokietki odstawiać J Było fantastycznie. Unosiłam się 10 centymetrów
nad ziemią nie tylko z powodu wysokich obcasów, ale radość taka przepełniała
moje serce, gdy na stoisku PWN zobaczyłam ludzi czekających na nas, z Paryżem... w
dłoniach. Album rozchodził się jak ciepłe bułeczki, za moimi plecami ktoś
wzdychał „Jezu, jaki piękny!”.
Najbardziej się bałam, że nikt nie przyjdzie, a tu przemiłe zaskoczenie,
bo godzina minęła zanim się dobrze do krzesła dopasowałam i już trzeba było
biec dalej. Przeżyłam dzięki opiece Małgorzaty Gutowskiej - Adamczyk, która jest niebiańsko cierpliwa. Odpoczęłam sobie trochę na stoisku Naszej Księgarni, obserwując z podziwem, jak MGA podpisywała Podróż do miasta świateł. Potem trzeba już było wracać do potworków, które pozostały pod opieką taty w mieszkaniu wynajętym na czas targów. Cały dzień lało jak z cebra, więc nie skorzystali za bardzo ze spacerów po Krakowie, ale mama przyniosła piękne książki i jakoś osłodziła deszczowe popołudnie.
Czekałam na taksówkę wraz z Krzysztofem Globiszem, ale nie śmiałam podejść po autograf, bo przez te obcasy miałam metr dziewięćdziesiąt wzrostu i głupio mi było schylać się do sławnego aktora, jak do dziecka.
Fot. Modny Kraków
Fot. Joanna Jurgała-Jureczka
Poznałam sympatycznych ludzi – autorów,
blogerów, czytelników. Największy żal, że czas tak pędził! Tam by się chciało
zajrzeć, z tym porozmawiać, a tu koniec. Teraz siedzę i wyszukuję zdjęcia,
które mi zrobiono, bo sama oczywiście nie zdołałam zrobić ani jednego. Za to w
niedzielę fotografowałam Kraków w śniegu. Jak w bajce! Śnieg piękny, lecz szybko zmieniał się w wodę. Potworkom zalało buty (a podobno zimowe, nieprzemakalne) i trzeba było wracać do domu. Z żalem żegnaliśmy Kraków, bo lubimy tu przyjeżdżać rodzinnie. Na pewno wrócimy za rok, a może i wcześniej.
Piękna, zimowa sceneria. U mnie za oknem również biało, ale mam nadzieję, że szybko to zniknie :)
OdpowiedzUsuńGratuluję i zazdroszczę wrażeń z Targów! A album faktycznie jest przepiękny, wprost nie mogę się od niego oderwać :)
W zeszłym roku targi były dwa tygodnie później i mieliśmy pogodę jak z marzeń, cieplutko, słonecznie, złota polska jesień, ale Kraków ma tę zaletę, że wygląda pięknie w każdych okolicznościach przyrody.
UsuńZa dobre słowo dziękuję bardzo!
190 cm na obcasach to jest bardzo przyzwoity średni wzrost :D Następnym razem marsz do pana Globisza! :D
OdpowiedzUsuńJak już trochę ogłady nabiorę to może i po autografy będę chodzić:) Póki co pokornie obserwuję:)
UsuńPiękny ten zimowy Kraków :) Miło było spotkać, żałuję strasznie, że nie przywiozłam z domu mojego egzemplarza "Paryża...", ale liczę na to, że będzie jeszcze okazja do spotkania i podpisania książki.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam gorąco!
Nie dziwię się, że nie wiozłaś, waży sporo:) Nosiłam swój w torebce i mało mi ręka nie odpadła:))
UsuńSerdecznie pozdrawiam:)
Nauczona doświadczeniem zeszłorocznym, gdzie przez tydzień po targach bolały mnie ramiona i plecy, w tym roku postanowiłam nie przywozić nic, tyle że teraz żałuję strasznie... :)
Usuńa ja jeżdżę z moim Moleskinem, z czystymi kremowymi kartkami, na których autografy wyglądają przepięknie. Jeszcze tego brakowało, żebym do lasu z drewnem jeździła, go tego z zagranicy. Czasem sobie siadam z tym notesem i przeglądam strony z autografami.
UsuńPiękny opis Targów... Miło było poznać...
OdpowiedzUsuńZapraszam także do siebie:
http://danwaybooks.blogspot.com
https://www.facebook.com/DanwaysBooks
Wspaniale jest czytać takie posty, jeszcze raz gratuluję! :)
OdpowiedzUsuńGratuluję sukcesu i zazdroszczę wrażeń z targów... Może w przyszłym roku uda mi się zawitać do Krakowa i spotkać z blogerami i ulubionymi autorami:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Marta, co ja mogę napisać, taki mnie żal wziął, że mnie tam nie było, że mało się nie pochorowałam. W każdym razie chodziłam z nosem na kwintę cały weekend, ale jednocześnie radość przepełniała moje serce (taka ambiwalencja to tylko u bab się zdarza), bo wiedziałam, jak ważny to jest dla Ciebie dzień. Dla Gosi też, bo ona podwójną premierę miała, ale Ty za to masz mniej doświadczenia, więc emocje większe. Kocham Was dziewczyny
OdpowiedzUsuńKasiu, byłaś ze mną cały czas. Nagadałam o tobie pani z WL (że tak pięknie o nich piszesz) i Iza też szykuje już wysyłkę do ciebie:) Mówiłam, że jesteś moją lunarną i solarną siostrą dzięki Małgosi:)
Usuńto już mi mniej żal, bo piszesz, że nie wszystek była nieobecna. Ale, że mnie ani nos, ani ucho, ani tyłek nie swędział, jak o mnie mówiliście? Zartuję. Piękne określenie lunarna czy sonarna siostra, kupuję. Ja to określam = siostra mojego serca. Co z tego, że nie mam rodzeństwa (jedynie brata przyrodniego, ale to się w tym wypadku nie liczy, bo też go dwieście lat nie widziałam), skoro na mojej drodze trafia się taka Marta i już mam. Może nawet lepszą, bo przecież się zdarza, że prawdziwe siostry się nie lubią i nie zgadzają.
UsuńA za wstawiennictwo do wydawnictw dziękuję. O Izę chciałam właśnie spytać, czy coś wiesz, czy widziałaś. Cieszę się, że o mnie nie zapomina
Piękna, radosna relacja. Oby tak dalej. Sukcesu Waszego pierwszego projektu jestem pewna, więc pozwolę sobie ściskać kciuki za powodzenie następnego. Nie ma to jak mobilizacja ;) Czy będziesz też w Warszawie w maju?
OdpowiedzUsuńGratuluje udanego debiutu.Muszę poszukać tego albumu, ale pewno jest drogi.)
OdpowiedzUsuńNie mogę odżałować tych targów, a tu mnie zdjęcia i relacje na każdym kroku dopadają. I ta świadomość, że gdybym nie mieszkała w Danii, to z mojego rodzinnego Rzeszowa do Krakowa miałabym jak rzut beretem... Może za rok coś wykombinuję:P Gratuluję tak ciepłego przyjęcia i tak miłego dnia:)))
OdpowiedzUsuńGratuluję udanego debiutu i cudownych wrażeń. Książka zapowiada się bardzo ciekawie, oglądałam w Empiku i czytałam fragmenty. Kraków niestety to dla mnie daleko a ponieważ może wpadnę tam w grudniu ... a ośnieżony wygląda przepięknie. Wypoczywaj, odpoczywaj i nie spocznij na laurach :) pewnie już kiełkują w głowie jakieś pomysły - trzymam za nie kciuki.
OdpowiedzUsuń~ Witaj, Martuś:) Cieszę się z targów, gdzie książki były w roli głównej, a jeśli jeszcze wystąpiły z autorami, to sukces wielokrotny. Raduje się dusza, że mogłam choć kilka minut być obok, zamienić parę słów, popatrzeć:) Później jeszcze zaglądałam, ale nie chciałam przeszkadzać - Gwiazdo ty nasza:)Świeć dalej...
OdpowiedzUsuńSerdeczności:)
Nie masz pojęcia, jak wielką mi radość sprawiłaś swoją obecnością. Masz w sobie coś takiego słonecznego aż chce się do ciebie uśmiechać bez przerwy!!! Jeszcze raz dziękuję z całego serca, że przyszłaś właśnie do mnie:))
UsuńGratuluję gorąco:))
OdpowiedzUsuńMerci!
Usuń